Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Targ na Wirku. Wielki wybór, swojska atmosfera. I tak od lat [ZDJĘCIA]

Joanna Oreł
Wybór niczym w hipermarkecie, ale klimat zgoła inny - swojski i rodzinny. Co czwartek, na rudzkie targowisko zjeżdżają się kupcy z całego regionu, a nawet Polski, by handlować artykułami spożywczymi, odzieżą, obuwiem, meblami, czy sprzętem RTV i AGD. My także wybraliśmy się na dzień targowy do dzielnicy Wirek, by sprawdzić, jak toczy się tutaj życie.

Anetę Domagalską wraz z jej bratową, Pauliną Kaczmarek spotykamy przy stoisku z dywanami. - Handlujemy od kilkunastu lat - opowiada pani Aneta. - Najpierw sprzedawał teść. Teraz kolejne pokolenie. Wie pani, to nasz taki rodzinny biznes - uśmiecha się kobieta.

Podobnie jest w przypadku Wioletty i Janusza. Stoisko małżonków od razu przykuwa naszą uwagę. Handlują ozdobami z metalu, które za sprawą prostego zjawiska fizycznego, dają złudzenie świecących się. - Ludzie zaglądają, pytają, czasem kupią parę sztuk - mówi pan Janusz. - Ale jesteśmy nie tylko tutaj. Handlujemy też w Strzelcach Opolskich, czy w Katowicach.

Jak się nie ma, co się lubi
...to się lubi, co się ma - uśmiecha się z kolei pan Szczepan, który od 22 lat handluje na targowiskach regionu. Sam pochodzi z Jaworzna. Sprzedaje meble oraz sprzęt AGD. Jeździ ciężarówką z miejsca na miejsce, rozkłada towar i...tak się kręci życie targowe. - Co ja was będę okłamywał? - mówi na wstępie jaworznianin. - Jest coraz gorzej. Nie ma czynszu, ale są opłaty targowe. Plus do tego paliwo i wypłata dla pracowników. Ale jakoś da się wyżyć. W końcu prowadzę biznes od 1990 roku.

Tu nie ma konkurencji

Oprócz ubrań, artykułów spożywczych, na wireckim targu można kupić również meble. Są one sprzedawane w zadaszonej części targowiska i to zarazem, jakby inny świat. Kupcy rozsiadają się na wersalkach i beztrosko dyskutują. Wielu z nich czuje się tutaj, jak u siebie w domu.

- A na co ja mam narzekać? Jest elegancko - mówi z humorem Sławomir Pachorek. - Handluję od 22 lat. Klienci wracają zadowoleni. Polecają nas. Widać chyba w marketach nie ma tak dobrze, jak tutaj, u nas.

- Zjeżdżamy na dwa dni. Pogadamy sobie, pośmiejemy się, przy okazji coś sprzedamy. Nie, nie jesteśmy tym zmęczeni. W końcu kiedyś staliśmy przez pięć dni, a teraz tylko jeden, czy dwa - dodaje Dariusz Palucho-wski, właściciel sąsiedniego stoiska.

Promują kulturę

Stanisław Wrona na wireckie targowisko przyjeżdża aż z Krakowa. Zapytany, co sprawia, że warto tutaj sprzedawać, odpowiada bez zastanowienia: - Chodzi o promowanie towarów regionalnych. U nas jest ich przesyt, a tutaj tego brakuje - mówi.

Na dowód pokazuje nam maskotkę, grającą regionalne melodie krakowskie, które mają przyciągnąć klientów do stoiska.
Handlują unikatami

Oprócz czwartkowego handlu, na wireckim targowisku organizowane są również giełdy staroci. Kolejna odbędzie się w sobotę, 15 września. Nie trzeba zgłaszać swojego oddziału. Nie ma również rezerwacji miejsc. Trzeba jedynie pojawić się na miejscu o godz. 7 i zapłacić 4 zł za korzystanie z dwóch metrów kw. powierzchni. Giełdy staroci organizowane są w trzecią sobotę miesiąca.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na rudaslaska.naszemiasto.pl Nasze Miasto