Jedni znają go osobiście, inni tylko z opowiadań. Pochodzący z Rudy Śląskiej, biskup Wiktor Skworc, otrzymał nominat na arcybiskupa i metropolitę katowickiego - ta wiadomość obiegła Rudę Śląską lotem błyskawicy. Odwiedziliśmy rodzinną dzielnicę abp Skworca, czyli Bielszowice, a w niej miejsca oraz ludzi, z którymi arcybiskup związany jest od lat.
Biskup Wiktor Skworc metropolitą katowickim, rezygnacja arcybiskupa Zimonia [OPINIE]
Zaczynamy od parafialnego kościoła pw. św. Marii Magdaleny i rozmowy z księdzem proboszczem, Henrykiem Jonczykiem. Nasza wizyta jest kolejną w ciągu ostatnich dni. Jednak ks. Jonczyk, przygotowany, z chęcią i dumą odpowiada o młodzieńczych latach nowego metropolity katowickiego.
- W tym kościele został ochrzczony, przyjął komunię świętą i bierzmowanie - mówi nam proboszcz.
Natomiast święcenia, arcybiskup przyjął w Katowicach - w 1973 roku. Wówczas też opuścił Rudę Śląską. Rozpoczął posługę jako wikariusz w katowickiej parafii pw. św. Piotra i Pawła. W 1979 uzyskał stopień licencjata z teologii na Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie, a w 1995 zrobił doktorat.
Równocześnie od roku 1975 był sekretarzem i kapelanem biskupa katowickiego Herberta Bednorza. W latach 1980-1992 przejął urząd kanclerza kurii diecezjalnej, a w 1992 roku, po utworzeniu archidiecezji katowickiej, Skworc, został wikariuszem generalnym. Jednak już w 1997 roku papież Jan Paweł II mianował go biskupem diecezjalnym diecezji tarnowskiej.
Przez ten czas nie zapomniał o rodzinnej Rudzie Śląskiej.
- Na barbórce stara się być zawsze. I to nie tylko podczas mszy świętej. Uczestniczy również w obchodach na kopalni - zaznacza ks. Jonczyk, proboszcz bielszowickiej parafii.
Niestety, często, w natłoku obowiązków, nie wystarcza czasu, aby odwiedzić kuzynostwo, które nadal mieszka w Bielszowicach.
- Zawsze ciągnęło go do kościoła - mówi pół żartem, pół serio - Piotr Nandzik, syn Norberta - kuzyna abp Skworca. - Od najmłodszych lat był ministrantem. Lubi służyć do ołtarza - twierdzi nasz rozmówca.
- Ja go podziwiam. To spokojny, pracowity i solidny człowiek. Zawsze wiedziałam, że mu się w życiu uda - dodaje Jadwiga Nandzik, krewna arcybiskupa.
Podczas odwiedzin w Bielszowicach, abp Skworc często bywa również na cmentarzu przy parafii. Tu został pochowany jego ojciec, Jerzy. Mama, Anna (z domu Nandzik), również nie żyje. Jej nagrobek znajduje się na cmentarzu w Komprachcicach (woj. opolskie) - gminie, w której spędziła swoje ostatnie lata.
Na szczęście - tych smutnych wspomnień, w życiorysie nowego metropolity katowickiego jest o wiele mniej, niż tych radosnych. Te, często są związane z czasami szkolnymi. Arcybiskup Skworc uczył się, w nieistniejącej już, szkole podstawowej przy ul. Górnej w Bielszowicach. Później ukończył Liceum Ogólnokształcące w Rudzie Śląskiej-Wirku. - On bardzo dużo wspomina o tamtych czasach - mówi, w rozmowie z nami, rodzina abp Skworca.
Okazuje się zresztą, że jego bliskim kolegą był wówczas Andrzej Stania, były prezydent naszego miasta.
- Mówiliśmy o nim po prostu Wiktor. Nie miał żadnej ksywki ani przezwiska. Bo Wiktor był taki, że integrował klasę. Zawsze otaczało go grono koleżanek i kolegów - wspomina Andrzej Stania. - Wiktor nie palił papierosów. Był roztropny, a nie roztrzepany. Sumienny, dobry uczeń. Po prostu Wiktor - zaznacza Stania.
Ulubiony przedmiot nowego metropolity katowickiego? - On jest raczej humanistą. Może to była historia…- rozważa przyjaciel biskupa.
Damian Zimoń kończy swoją 26-letnią posługę dla Ślązaków. Podziękuj mu
Wiemy jednak, że odwiecznym powołaniem abp Skworca jest pomaganie innym. Wspomina o tym nie tylko Andrzej Stania, ale i Joanna Wodarska - mieszkanka Wirku, nauczycielka religii w bielszowickiej Szkole Podstawowej nr 13.
- Studiowałam w Katowicach, kiedy ksiądz Skworc pracował w tamtejszej kurii. Pamiętam, jak pomagał rodzinom górniczym w trudnej sytuacji życiowej - opowiada Joanna Wodarska.
I chociaż pani Joanna nigdy nie poznała go osobiście, to również ją rozpiera duma, że nasz rudzianin będzie piastował tak ważną funkcję.
- To lubiany i chwalony człowiek, a do tego pochodzący z naszych stron - zaznacza.
Szukając osób związanych z nowym metropolitą katowickim, odwiedziliśmy również miejsce jego urodzenia, czyli ul. Gęsią w Bielszowicach. Niestety, po domu rodzinnym nie ma śladu.
- Mieszkam tutaj od 7 lat. Nie pamiętam, co się stało z tym budynkiem - mówi nam jedna z mieszkanek ul. Gęsiej.
- Starszych mieszkańców jest tu niewielu - dorzuca mężczyzna przysłuchujący się naszej rozmowie.
Ci, z pewnością pamiętaliby, co się stało z domem przy ul. Gęsiej 4. Dziś pozostały tu tylko pojedyncze budynki, czy opuszczone szopy. Natomiast teren jest własnością prywatną.
Z kolei budynek przy ul. Dąbrowszczaków 32 (obecnie Niedzieli 32), gdzie później mieszkał abp Skworc, nadal ma się dobrze.
Jedno jest pewne. Nie tylko ci, którzy znają naszego rudzianina osobiście, ale i ci, którzy jedynie o nim słyszeli przekonani są o tym, że nowy metropolita katowicki poradzi sobie z kolejnymi obowiązkami. - To jest nasz człowiek. Kiedyś nawet przez rok na kopalni pracował - odwagę ma we krwi - mówią.
- On się nie boi nowych wyzwań. Nieustannie je podejmuje, a do tego zna potrzeby kościoła - dorzuca proboszcz parafii pw. św. Marii Magdaleny w Bielszowicach.
A wiara i odwaga arcybiskupa Skworca podpierana jest dodatkowo dewizą - "In Spiritu Sancto", czyli "W Duchu Świętym".
Ingres arcybiskupa Skworca, nowego metropolity katowickiego, do archikatedry w Katowicach
zaplanowano na 26 listopada br. Kiedy odwiedzi Rudę Śląską? Póki co, nie wiadomo.
Jakim człowiekiem, według Was, jest abp Skworc? Znacie go osobiście? Słyszeliście o nim?
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?