Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ostre hamowanie A1 w Pyrzowicach

Michał Wroński, Janusz Strzelczyk
Infografika Marek Michalski
To już koniec marzeń o autostradzie A1, która w woj. śląskim miała być ukończona przed Euro 2012. Drogowcy definitywnie odrzucili właśnie projekt budowlany 180-kilometrowego odcinka trasy od Pyrzowic do Strykowa w województwie łódzkim.

W dostarczonym przez polsko-hiszpańskie konsorcjum Autostrada Południe dokumencie znaleźli taką masę błędów, że prościej będzie ponownie przygotować go od podstaw aniżeli wprowadzać do oryginału kolejne poprawki.

Oznacza to, że po czternastu miesiącach, jakie minęły od podpisania umowy z niedoszłym koncesjonariuszem trasy, wróciliśmy do punktu wyjścia. Nie ma ani projektu, ani pozwolenia na budowę, ani nawet wykonawcy. Za nadrabianie tych zaległości zapłaci państwo (czyli każdy z nas), gdyż wobec mizernych efektów współpracy z prywatnym partnerem w rolę inwestora dla tego odcinka A1 wcieli się Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.

Prace nad nowym projektem pochłoną co najmniej pół roku, a zatem budowa tego odcinka autostrady, w najlepszym razie, rozpocznie się wiosną 2011 r. - dwanaście miesięcy później niż planowano. Kiedy się zakończy? Nie wiadomo. Według optymistycznych prognoz w 2015 r.

- Będziemy starać się, by przynajmniej niektóre odcinki były gotowe w roku 2012 - próbuje pocieszać kierowców Marcin Hadaj, rzecznik GDDKiA.

W tej sytuacji ruch samochodowy z centrum naszego regionu do Częstochowy i dalej na północ kraju po staremu odbywać się będzie przeładowaną do granic możliwości krajową "jedynką".

- Słowo skandal to w tej sytuacji bardzo łagodne określenie. Częstochowa zostanie rozjeżdżona przez ciężarówki. Musimy żądać jako rekompensaty bezpłatnej obwodnicy miasta - nie kryje zdenerwowania częstochowski radny Marcin Maranda.

Słaba to pociecha, ale drogowcy obiecują, że całym, ponad 92-kilometrowym odcinkiem z Pyrzowic do czeskiej granicy w Gorzyczkach będzie można pojechać w kwietniu 2012 roku.


Autostrada z Pyrzowic dopiero w 2015 roku, jak dobrze pójdzie

Fatum ciąży nad autostradą A1. Po tym, jak w styczniu okazało się, że wybrany w przetargu budowniczy i zarazem koncesjonariusz odcinka z Pyrzowic do Strykowa (woj. łódzkie) nie ma pieniędzy na realizację inwestycji, teraz wyszło na jaw, że pozostawiony przez niego projekt budowlany nadaje się tylko do kosza. Prawidłowo przygotowany dokument dawał jeszcze cień szans na ukończenie trasy przed Euro 2012. Teraz nie wierzą w to już nawet sami drogowcy.

Przez kilka ostatnich tygodni Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad sprawdzała projekt budowlany, jaki zostawiło im hiszpańsko-polskie konsorcjum Autostrada Południe. W styczniu ubiegłego roku strona rządowa podpisała z nim umowę na zaprojektowanie, budowę i 35-letnie zarządzanie 180-kilometrowym odcinkiem A1 z Pyrzowic do Strykowa (odcinek Częstochowa - Stryków miał być gotowy przed rokiem 2012, reszta dwa lata później). Ze współpracy nic nie wyszło, ale drogowcy pocieszali się, iż dostarczony przez niedoszłego koncesjonariusza projekt budowlany pozwoli innemu wykonawcy rozpocząć budowę bez większego poślizgu. Im dłużej zagłębiali się jednak w lekturę tego dokumentu, tym bardziej gasł ich optymizm. Okazało się, że projekt nie jest w pełni zgodny z wymogami decyzji środowiskowej, wydanej dla tego odcinka trasy (zbiorniki retencyjne zostały ulokowane zbyt blisko przejść dla zwierząt), brakuje w nim wymaganych uzgodnień z samorządami, przez teren których przebiegać ma autostrada, a na dodatek trzeba poprawić pewne zapisy dotyczące samej konstrukcji drogowej i obiektów mostowych. Kolejne korekty, jakie na żądanie drogowców wprowadzane były do projektu, niewiele zmieniły.

- Aby można go zrealizować, trzeba by do niego wprowadzić tyle dalszych poprawek, że uznaliśmy to za bezcelowe. Prościej będzie zlecić wykonanie zupełnie nowego projektu - powiedział nam wczoraj Marcin Hadaj, rzecznik Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Jak dodaje, przetarg na to zadanie zostanie ogłoszony w ciągu najbliższych kilku tygodni, a skonstruowany będzie wedle zasady "projektuj i buduj".

- W ramach jednego przetargu chcemy wyłonić zarówno projektanta, jak i wykonawcę danego odcinka. Liczymy więc na to, że do przetargu przystąpią konsorcja projektowo-budowlane. Finansowanie inwestycji bierze na siebie strona państwowa - wyjaśnił Hadaj.

Drogowcy tym razem nie chcą polegać tylko na jednym kooperancie, dlatego też cały 180-kilometrowy odcinek zostanie podzielony na mniejsze fragmenty. Dla każdego z osob-na zostanie przeprowadzony przetarg, a zatem każdy kawałek może mieć innego wykonawcę. Drogowcy liczą, że jeśli postępowanie przetargowe nie utknie wśród protestów i odwołań przegranych oferentów, to podpisanie umów ze zwycięzcami przetargów nastąpi w trzecim lub czwartym kwartale tego roku. Dopiero wtedy można będzie wystąpić do wojewody o wydanie pozwolenia na budowę.

- Od momentu otrzymania kompletnego wniosku mamy 65 dni na jego rozpatrzenie - mówi Piotr Mikołajec, zastępca dyrektora Wydziału Inwestycji Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego. Podkreśla zarazem, iż aby wniosek uznać za kompletny, musi on również zawierać dokumenty potwierdzające prawo własności do wszystkich gruntów, przez które przebiegać będzie autostrada.

- Do wykupienia zostało nam może jeszcze kilka, kilkanaście działek. Kwestie własnościowe nie powinny więc być problemem - przekonuje Marcin Hadaj.
Nawet jeśli ma rację, to i tak konkretne prace na placu budowy autostrady A1 rozpoczną się na północy naszego regionu dopiero na przyszłą wiosnę - dokładnie z rocznym poślizgiem w stosunku do pierwotnych założeń.

- Nie wierzę, że opóźnienia będą takie, jakie zapowiada GDDKiA. Jeśli inwestycja zostanie podzielona na kilka odcinków, na które będą osobne przetargi, to jestem pewien, że trzeba będzie dołożyć jeszcze dwa lata - ponuro prognozuje częstochowski radny Marcin Maranda. Jak dodaje, poślizg w budowie autostrady przy równoczesnym braku obwodnicy dla Częstochowy skończy się kompletnym paraliżem komunikacyjnym tego miasta. Do tego trzeba doliczyć jeszcze zwiększone ryzyko stłuczek i wypadków. Dotyczy to zresztą całego regionalnego odcinka krajowej "jedynki". Z danych, jakie w latach 2006 - 2008 zebrała Fundacja Rozwoju Inżynierii Lądowej wynika, iż na DK 1 między Dąbrową Górniczą a Częstochową (43 km) życie straciło 39 osób, a 49 zostało ciężko rannych, co kwalifikuje ten odcinek do kategorii dróg o dużym stopniu ryzyka społecznego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Parada Motocyklistów w Łodzi

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto