W szranki stanęli wczoraj w Studiu Koncertowym Radia Katowice parlamentarzyści, samorządowcy i duchowni. Stawili się m.in. Krystyna Szumilas z Żernicy koło Knurowa - wiceminister edukacji, Zygmunt Łukaszczyk z Żor - wojewoda śląski i Józef Korpak z Radzionkowa - starosta tarnogórski.
Maria Pańczyk była trochę zawiedziona. Wiele osób nie dotarło na konkurs z "różnych losowych powodów". - Śląskość zawsze z trudem przybijała się na szerszym forum - mówiła i zaśpiewała hymn konkursu: "Pogodomy po naszym, bo my momy na to glejt. Nie poradzisz się dogodać, to na szkoła zawsze czas".
Zasady konkursu były te same, co podczas wyborów Ślązaka Roku. Uczestnicy w 5-minutowym wystąpieniu opowiedzieć po śląsku ciekawą historyjkę i odpowiedzieć na pytanie jury pod przewodnictwem profesora Jana Miodka.
Politycy czasu nie liczą, więc prawie wszyscy mówili dłużej, ale pokazali, że potrafią godać, rządzić i rozprawiać po śląsku, i że mają wiele wspomnień związanych ze śląskimi tradycjami.
- Z kożdyj strony momy w pysk - żalił się poseł Mirosław Sekuła.
Wojewoda Zygmunt Łukaszczyk, w domu Zyguś, przyniósł swoje zdjęcie w krótkich spodenkach na dowód, że był na odpuście, o którym zabawnie opowiedział.
- W budach, nie na straganach jakby powiedziano współcześnie - było pełno swojskich maszketów, a nie chińskiego erzacu - wspominał. Zapewniał, że po odpustowej uroczystości, nie zapomniał wieczorem spakować swojej pukeltaszy. Jego opowieść była najbarwniejsza i pełna humoru.
Publicysta i producent filmowy Michał Smolorz wykazał się najlepszymi walorami scenicznymi. Zaśpiewał piosenkę Andrzeja "Tolusia" Skupińskiego o szmaciorzu, którego pamięta z dzieciństwa, bo jeździł po jego rodzinnych Szopienicach. Skupował stare szmaty, szkło, a jak trzeba było to noże też naostrzył.
Gwara posła Henryka Siedlaczka z Marklowic brzmiała bodaj najpełniej i bardzo naturalnie. Starosta rybnicki, Damiana Mrowca, ujął wszystkich sentymentalną, daleką podróżą z dzieciństwa do Milówki na Żywiecczyźnie, gdzie trzeba było się przesiadać z cuga do cuga. Pojechał w towarzystwie dużej rodziny, w której szwagier z Myszkowa też był hanysem. - Nieważne kaj się jedzie, ino z kim - zapewniał.
Mimo ciągłych uwag, że mają pieronowy strach, wszyscy wypadli dobrze. - Państwa inteligencja wam przeszkadzała, ale gratuluję odwagi! - powiedział prof. Jan Miodek.
Jubileuszowy, dwudziesty konkurs "Po naszymu, czyli po śląsku" odbędzie się 28 listopada w Domu Muzyki i Tańca w Zabrzu. Wtedy poznamy Ślązaka Roku 2010, a jury wskaże, który spośród VIP-ów zaprezentuje się wtedy na scenie.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?