Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Już w niedzielę "Po naszymu, czyli po śląsku"

Teresa Semik
fot. Mikołaj Suchan
Finał tegorocznego konkursu "Po naszymu, czyli po śląsku" rozpocznie się w najbliższą niedzielę, 28 listopada, o godzinie 17.00 w zabrzańskim Domu Muzyki i Tańca. Jego gospodynią będzie, jak zawsze, pomysłodawczyni Maria Pańczyk-Pozdziej.

Ślązaka Roku 2010 wybierze jury pod przewodnictwem prof. Jana Miodka, językoznawcy, z udziałem prof. Doroty Simonides oraz ks. prof. Jerzego Szymika. Do konkursu zgłosiło się blisko sto osób. Finalistów będzie w niedzielę trzech. Zwycięzca otrzyma bon towarowy o wartości 15 tys. zł.

W części artystycznej wystąpi Tercet Egzotyczny, kabaret Rak i zespół Silesia. Będą także smakołyki kuchni śląskiej.

Tegoroczny konkurs jest jubileuszowy, dwudziesty. Z tej okazji odbędzie się także promocja książki "Godomy, rządzymy, rozprawiomy", której autorką jest Maria Pańczyk-Pozdziej. Znajdziemy w niej bogato ilustrowaną historię konkursu, w której znajdziemy także monologi laureatów. Do książki dołączona została mp3 z nagraniami tych monologów.

Na święto gwary zaprasza Ślązaczka Roku 2001
Z romanistką Betiną Zimończyk z Rybnika rozmawia Teresa Semik

Dlaczego warto wziąć udział w niedzielnym finale "Po naszymu, czyli po śląsku"?
Stałych bywalców tej imprezy nie trzeba do niej przekonywać. Ci, którzy na niej jeszcze nigdy nie byli, powinni wiedzieć, że to jedyne takie święto naszej godki, śląskości. Nie chodzi tylko o uczestniczenie w konkursie, w którym oceniane są osoby najpiękniej potrafiące mówić w gwarze, ale o bycie razem tego dnia. To jest święto wszystkich, którzy tą gwarą się posługują i lubią jej słuchać.

Jest pani jedną z najmłodszych laureatek konkursu "Po naszymu..." dla dorosłych. Jak ten sukces wpłynął na pani życie?
Miałam wtedy 27 lat, a doświadczyłam przede wszystkim ludzkiej życzliwości w moim rodzinnym Rybniku. Zaczęłam też prowadzić w szkole ścieżki regionalne. Wciąż jestem zapraszana do jury konkursów gwarowych.

Ktoś wytknął pani, że nauczycielka francuskiego mówi śląską gwarą?
Na szczęście - nie i nie wiem, jakbym wówczas na to zareagowała.
A może już nikt na to nie zwraca uwagi? Zarówno słowo hanys, jak i gorol awansowało w opinii społecznej, także dzięki temu konkursowi.
To nie jest wykluczone, że już nikt śląskiej gwarze się nie dziwi. Słyszę nawet, że wieloletnie antagonizmy między Ślązakami a mieszkańcami Zagłębia straciły na swojej sile.

Kiedy pani słyszy, żeby z gwary śląskiej uczynić jeden język regionalny, to co sobie myśli?
Nie wiem, czy bardziej jestem zdumiona, czy przerażona. W ogóle tego sobie nie wyobrażam. Mamy 13 gwar śląskich w jednym dialekcie i naszym skarbem jest właśnie ta różnorodność. Po co mamy dążyć do unifikacji i komu to jest potrzebne?

Zwolennicy języka śląskiego mówią, że potrzebny będzie kompromis.
I co potem? Mieszkańcy regionu cieszyńskiego będą się uczyć gwary górnośląskiej, a Górnoślązacy cieszyńskiej? Przecież to nonsens. Stworzymy sztuczny język, którym nikt nie będzie chciał się posługiwać. Niech każdy mówi po swojemu, jak teraz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Już w niedzielę "Po naszymu, czyli po śląsku" - Zabrze Nasze Miasto

Wróć na zabrze.naszemiasto.pl Nasze Miasto