Wyrok ogłosił dziś Sąd Apelacyjny w Katowicach, który rozpoznawał odwołania od wyroku sądu pierwszej instancji. Sprawa dotyczy 15 osób skazanych za narażanie życia i zdrowia górników oraz 2 osób uniewinnionych w tym procesie. Apelację od wyroku sądu pierwszej instancji złożyli; obrońcy, prokurator oraz oskarżyciele posiłkowi.
Sąd Apelacyjny w Katowicach zdecydował, że będzie nowy proces głównych oskarżonych ws. katastrofy w kopalni Halemba Marka Z. i Kazimierza D.
Poprzedni wyrok w dużej części został uchylony do ponownego rozpoznania co do głównych oskarżonych: dyrektora kopalni oraz dyrektora technicznego i głównego inżyniera wentylacji.
Zrozumiała jest maksymalizacja zysków przy minimalizacji kosztów, ale nie może to być kosztem bezpieczeństwa pracy górników - uzasadnił decyzję przewodniczący sądu.
Niezbędne będzie powołanie nowych biegłych.
Po 10 latach od katastrofy prawomocnie skazane jest 24 osoby.
Do tragicznego wypadku doszło 21 listopada 2006 roku na poziomie 1030 m. Osiem ofiar to pracownicy kopalni Halemba w Rudzie Śląskiej, a pozostałych 15 zatrudniała prywatna firma Mard. Pracowali przy likwidacji ściany, wydobywając sprzęt pozostawiony po eksploatacji węgla, warty miliony złotych.
Dwa lata po katastrofie, 14 listopada 2008 roku rozpoczął się proces karny, m.in. byłego dyrektora kopalni Halemba, głównego inżyniera ds. wentylacji, sztygarów, dyspozytorów, właściciela firmy pracującej dla kopalni. Po trwającym sześć lat procesie wyrok skazujący na 3 lata bezwzględnej kary pozbawienia wolności usłyszał tylko Marek Z., były szef działu wentylacji kopalni Halemba. Pozostali oskarżeni, w tym były dyrektor Kazimierz D., są dostali kary niższe, w zawieszeniu.
Nie kwestionowano w tym procesie jedynie tego, że kopalnia Halemba jest jedną z najniebezpieczniejszych ze względu na zagrożenia wybuchem metanu. Ale już kluczowy zarzut, że nie doszło do wyprowadzenia załogi, gdy stężenie metanu wzrosło, był kontestowany przez oskarżonych oraz ich obrońców.
Załoga pracowała pod presją. Oczekiwano od niej postępu robót, ale by tym oczekiwaniom sprostać, bagatelizowała bezpieczeństwo, wręcz fałszowała odczyty metanomierzy.
- Gdyby za każdym razem wyprowadzać załogę, gdy wzrośnie stężenie metanu ponad przewidzianą granicę, jak tego chce oskarżenie, to ta kopalnia w ogóle nie powinna pracować - mówił jeden z adwokatów.
Obrońcy kontestują także raport komisji powołanej przez prezesa Wyższego Urzędu Górniczego badającej okoliczności i przyczyny tej katastrofy. Na tym raporcie oparł się sąd w Gliwicach wydając wyrok w styczniu 2015 roku, nad którym teraz pochyla się Sąd Apelacyjny.
Obrońcy kontestują go z dwóch powodów.
Po pierwsze, w składzie tej komisji były osoby, które wcześniej przygotowywały projekt likwidacji ściany, gdzie doszło do wybuchu metanu, a więc trudno oczekiwać od nich obiektywizmu.
Po drugie, sąd w tak skomplikowanej sprawie nie powołał biegłych, którzy wypowiedzieliby się i o tym raporcie, i o przyczynach katastrofy.
Sąd Apelacyjny już uprzedził strony procesowe o możliwości zmiany kwalifikacji prawnej czynów zarzucanych niektórym oskarżonym na łagodniejszą.
Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
