Schronisko w Rudzie Śląskiej - dziesięć miesięcy po wizycie Joanny Krupy
Postanowiliśmy sprawdzić czy akcja wizerunkowa Joanny Krupy przyniosła jakieś korzyści dla schroniska "Fauna" i jego podopiecznych. Modelka odwiedziła to miejsce w grudniu i przywiozła ze sobą karmę. Akurat karma jest jedyną rzeczą, którą schronisko ma za darmo, ale słynna modelka dała też sygnał - takie miejsca są ważne i tu czekają na Was przyjaciele. Czy zmieniła nasze myślenie?
- Takie akcje przynoszą efekt, ale zwykle jest on krótkotrwały. Po wizycie Joanny Krupy w naszym schronisku można było zauważyć zwiększone zainteresowanie ludzi, ale teraz wróciła szara rzeczywistość - mówi Beata Drzymała-Kubiniok, kierownik "Fauny".
Wniosek jest taki, że choć popularna celebrytka zwróciła oczy mediów na nasze schronisko i przypomniała o jego mieszkańcach, to nic za nas nie załatwi i nie zabierze zwierząt do swojej willi w Los Angeles. Kierownik "Fauny" zauważa jednak pozytywny akcent takiej akcji. - Być może przez tą akcję niektórzy ludzie, którzy wcześniej chcieli oddać pieski do schroniska, teraz zmienili zdanie i postanowili je zatrzymać - mówi Drzymała-Kubiniok.
Musimy jednak pomyśleć sami o losie porzuconych psów, zwłaszcza, że zbliża się zima, a to szczególnie trudny okres dla schroniska.
- O tej porze roku do schroniska trafia nawet więcej psów niż w okresie urlopowym - mówi kierownik "Fauny". - Kiedy jest zimno, ludzi bardziej męczy sumienie gdy widzą błąkającego się psa po dworze i od razu do nas dzwonią. Ale to dobrze, że się interesują. Niestety, często trafiają do nas psy wyziębione, chore, i mamy problem z ich pomieszczeniem w schronisku - dodaje. Zanim jednak pomyślimy o adopcji, pamiętajmy...
Poszukiwani są odpowiedzialni właściciele
Nie jest tak, że wśród mieszkańców Rudy brakuje zainteresowania psami w schroniskach, bo "Faunę" niemal codziennie odwiedza kilkanaście osób. Jednak nie wszyscy wracają do domu z psami, a czasem nawet samo schronisko odradza adopcję. - Nie chcemy pozbywać się psów za wszelką cenę, lecz chcemy je oddać w dobre ręce - mówi Drzymała-Kubiniok.
Dyrektorka "Fauny" odradza wizytę w schronisku ludziom, którzy szukają koniecznie psa np. tylko ze względów wizerunkowych. Rosły mężczyzna, który mieszka z rodzicami i nie ma pojęcia o opiece nad zwierzętami, a koniecznie poszukuje amstaffa żeby budzić prestiż, raczej go nie dostanie. Pies husky dla kogoś, kto mieszka na siódmym piętrze blokowiska i 12 godzin dziennie spędza poza domem, to też zły pomysł.
Schronisko przeprowadza szczegółowy wywiad z takimi osobami, żeby mieć pewność, że zwierzak trafi w dobre ręce. Wprawdzie każdy nowy właściciel może w ciągu miesiąca oddać czworonoga, jeśli z jakiegoś powodu nie będzie mógł go zachować, ale później nie będzie można go już zwrócić, a jeśli ktoś zdecyduje się porzucić zwierzaka, to wpędzi się w duże kłopoty: - Każdy pies posiada u nas chip, dzięki któremu możemy go zlokalizować na terenie całej Europy - mówi kierownik.
Warto zajrzeć do schroniska przed zbliżającymi się mrozami, ale musimy pamiętać, że adopcja to bardzo odpowiedzialna rzecz, nad którą trzeba się dobrze zastanowić. Pani Beata apeluje: decydując się na adopcję, kierujmy się przede wszystkim dobrem zwierzęcia.
Około 40 proc. ludzi odwiedzających rudzkie schronisko wraca do domu z psami. Obecnie w "Faunie" znajduje się około 300 czworonogów czekających na adopcję. Rok temu 800 psów z Rudzkiego schroniska znalazło nowych właścicieli.
9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?