Wszystko wskazuje też na to, że Związek nie ma pomysłu, jak w przyszłości zbilansować swój budżet i regularnie zamierza nadal sięgać po stare, sprawdzone rozwiązania. Czyli do kieszeni pasażera.
Podwyżka łatwa jak nigdy
Argumenty na rzecz wyższych cen biletów od lat są te same: rosnące ceny paliwa i modernizacja taboru. Przy tej podwyżce zarząd KZK GOP niczego nowego nie wymyślił. Miał natomiast prościej, gdyż nie musiał prosić o "zielone światło" zgromadzenia Związku. Prawnicy doczytali się bowiem w ustawie o transporcie publicznym, że uprawnionym do podejmowania decyzji w tym temacie jest wyłącznie zarząd.
Zasiadający w zgromadzeniu prezydenci o tym fakcie dowiedzieli się od dziennikarzy i sądząc po reakcjach, nawet nie byli nim jakoś specjalnie zmartwieni. Trudno się zresztą dziwić - nikt im już teraz nie zarzuci, że podpisali się pod podwyżką cen biletów. Z drugiej zaś strony nie ryzykują, że w razie ewentualnego odrzucenia proponowanej przez zarząd taryfy, ten zażąda dodatkowych pieniędzy z budżetu gmin. Wszyscy są zatem zadowoleni. Z wyjątkiem rzecz jasna samych pasażerów.
Im droższe bilety, tym mniej pasażerów
Tych zaś z roku na rok ubywa. Jeszcze pięć lat temu KZK GOP - wedle swoich własnych danych - przewoził rocznie ponad 356 mln podróżnych. W ubiegłym roku ta liczba spadła do 306 milionów. Gdzie podziało się brakujące 50 milionów? W znacznej mierze pewnie przesiadło się do samochodów. Taki jest ogólny trend - niezmiennie odpowiadają w KZK GOP. Można się jednak zastanawiać, na ile ów trend wzmacnia sam Związek drenując kieszenie pasażerów. W 2008 za bilet jednorazowy na jedno miasto trzeba było zapłacić 2,4 zł, od piątku płacić będziemy 3,2 zł. To oznacza wzrost ceny o ok. 1/3.
Zobacz nowy cennik biletów...
Wyniki II tury wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?