Morsy Człuchowskie zazwyczaj kąpię się na plaży OSiR w Człuchowie nad Jeziorem Rychnowskim. Od czasu do czasu wyruszają jednak w trasę, by zażyć mroźnej kąpieli w bardziej odległej lokalizacji - najczęściej w towarzystwie morsów z innych miejscowości. Punktem obowiązkowym w ich kalendarzu jest wyjazd na Międzynarodowy Zlot Morsów w Mielnie. To największa tego typu impreza w Polsce. W tym roku odbyła się już po raz 21., przyciągając ponad 8000 uczestników z Polski i zagranicy. To oczywiste, że prężnie działającego Klubu Morsów Człuchowskich nie mogło tam zabraknąć.
Morsy w niedzielę skoro świt zebrały się więc w umówionym miejscu, by następnie autokarem wyjechać do Mielna na finał zlotu (trwającego już od czwartku). Wesoło zrobiło się już w czasie jazdy - człuchowianie głośno rozmawiali o czekających ich tego dnia atrakcjach, a także ochoczo wymieniali się przygotowanym prowiantem. Nie zabrakło też małej loterii fantowej oraz... próby śpiewu oficjalnego hymnu klubu. Czas w trasie był też chwilą na sprawy organizacyjne.
Sam finał Międzynarodowego Zlotu Morsów to prawdziwa esencja karnawału. W tym roku motywem przewodnim był cyrk - nic dziwnego, że na miejscu można było spotkać ogromną ilość barwnych postaci, które najpierw przeszły radosną paradą ulicami Mielna, a następnie po krótkiej rozgrzewce ochoczo zanurzyły się w morskich falach. Tak duża ilość morsów w jednym miejscu robi ogromne wrażenie.
Klub Morsów Człuchowskich na miejscu prezentował się doskonale. Spośród innych ekip wyróżniał się jednolitymi strojami, świetnymi humorami oraz skłonnością do tańca i śpiewu. Jedna z osób była ubrana typowo na "cyrkowo", dzięki czemu budziła powszechne zainteresowanie i podziw. Autokarowa próba hymnu opłaciła się - niejednokrotnie wyśpiewywana pieśń wzmagała zainteresowanie innych uczestników, podobnie jak rozgrzewkowa choreografia wyćwiczona jeszcze na człuchowskim OSiRze. Flagi z logo klubu i herbem miasta także były widoczne już z daleka, także człuchowianie zdecydowanie nie zginęli w tłumie. Udało im się także zdobyć świetną lokalizację na plaży - gdy przyszło do kąpieli , ich "obóz" znajdował się tuż przy brzegu. Na umówiony znak punktualnie w południe to właśnie oni jako pierwsi ruszyli do wody.
Jak przyznają Morsy Człuchowskie, tegoroczna kąpiel w morzu była dość trudna ze względu na duże fale. Utrudniały one poruszanie się, a niektórym osobom próbowały "ściągnąć" dolną część garderoby. Uczestnicy byli jednak zadowoleni - kąpiel w morskim klimacie to ciekawa odmiana wobec zwyczajowego zanurzenia w jeziorze. Nie mówiąc o tak wspaniałym towarzystwie - wspólna kąpiel wraz z ponad 8000 innych morsów to nie lada przeżycie.
Po udanej kąpieli nadszedł czas na powrót do domu. Wcześniej jednak Morsy Człuchowskie uraczyły się pyszną i - co równie ważne - gorącą grochówką przygotowaną przed podróżą przez jedną z uczestniczek wyjazdu - przywiezioną z domu w specjalnym termicznym garnku. Zupa skutecznie rozgrzała człuchowian, byli więc gotowi na komfortową i wesołą podróż do domu. Wyjazd oceniają jako bardzo udany i zgodnie przyznają, że za rok wybierają się ponownie.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!
Zastrzeż PESEL - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?