Mieć to coś w sobie!

Tłoczno i gwarno było w sobotnie przedpołudnie w McDonaldzie. Rodzice ze swoimi pociechami przybyli na casting do miejskiego konkursu "Dziecięca i nastoletnia Miss i Mister Urody i Wdzięku", którego finał odbędzie się w przyszłym roku. Dziecięca sala przyjęć urodzinowych na dwie godziny zamieniła się w salę przesłuchań.

Dziewczynki z kucykami upiętymi kolorowymi gumkami, kawalerowie w wystrzałowych bluzach z niecierpliwością czekali na swoją kolejkę. Przyszłe gwiazdy po kolei wchodziły do pomieszczenia z numerkami i wypełnionymi blankietami. Zniecierpliwieni i ciekawi rezultatu rodzice spoglądali co chwila na swoje pociechy przez szybę. A tam przy stole trwały rozmowy z przedstawicielką agencji promocyjno-reklamowej.

- To były luźne pogadanki na każdy temat. Pytałam dzieci o wymarzony zawód, o ulubione przedmioty w szkole i o to, jak wyobrażają sobie finał konkursu. W ten sposób miały pokazać swoje predyspozycje do tego typu imprezy. Dzieci muszą być otwarte, spontaniczne i ciekawe przyszłych przeżyć. To ma być fajna zabawa, a nie jakieś negatywne przeżycie. Zacięta rywalizacja w ogóle nie wchodzi w grę - podkreśla Joanna Jurkowska.

Celem konkursu jest ukazywanie prawdziwego piękna dzieci. Nie promuje się sztuczności i ekstrawagancji. Każde dziecko powinno wyglądać naturalnie i odpowiednio do swojego wieku.

Na scenie ma pokazać swoją najcenniejszą i najpiękniejszą rzecz - dziecięcość. Na kandydatów, którzy zakwalifikowali się dalej, czeka trzytygodniowy kurs przygotowawczy do wyborów. Pod okiem choreografa, psychologa, wizażysty będą stawiać pierwsze kroki na scenie.

Na spotkanie przybyły również dziewczyny, które chciałyby rozpocząć karierę fotomodelek, modelek, hostess. Być może droga do świata mody stanie przed nimi otworem i w niedalekiej przeszłości zobaczą się na pierwszych stronach magazynów lub zaprezentują kolekcje znanych krajowych czy światowych projektantów?!