Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Budowa spalarni w Rudzie Śląskiej bez dotacji z UE

Michał Wroński
Tak wygląda spalarnia w stolicy Austrii, Wiedniu.
Tak wygląda spalarnia w stolicy Austrii, Wiedniu. fot. Internet.
Prawie sześćset milionów złotych - taką kwotę odrzucają miasta aglomeracji górnośląskiej. Odłożone na budowę spalarni w Rudzie Śląskiej unijne pieniądze wrócą do kasy resortu rozwoju regionalnego, by skorzystali z nich samorządowcy z drugiego końca Polski.

Gdy rok temu alarmowaliśmy o możliwości takiego scenariusza, przedstawiciele Górnośląskiego Związku Metropolitalnego (który pilotuje budowę spalarni) przekonywali, że uprawiamy czarnowidztwo. Teraz okazuje się, że mieliśmy rację. Do 30 października GZM ma dostarczyć decyzję środowiskową inwestycji na biurko szefowej Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. To właśnie ta instytucja ocenia projekt pod względem formalnym. Latem dała mu "zielone światło", ale pod warunkiem, że do końca października Związek uzupełni brakującą dokumentację. Dziś prezes Funduszu Gabriela Lenartowicz mówi wprost:

- Spełnienie tego terminu jest niewykonalne. Powiadomiliśmy już o tym Ministerstwo Środowiska - wyjaśnia Lenartowicz.

Jej słowa potwierdza spojrzenie w kalendarz: do 28 października można zgłaszać opinie do poprawionego raportu oddziaływania na środowisko. Ich analiza i ewentualne dalsze poprawki raportu zajmą - jak ocenia Krzysztof Krzemiński, rzecznik GZM - około dwóch-trzech tygodni. Trzeba też być gotowym na możliwe odwołania. Reasumując, urzędnicy nie zdążą na czas. Dlatego WFOŚ wystąpił do Ministerstwa Środowiska o kolejne przedłużenie terminu na uzupełnienie dokumentacji.

- Jeśli resort nie da takiej zgody, to 2 listopada wydamy decyzję o negatywnej ocenie formalnej projektu - zapowiada Gabriela Lenartowicz.

Taki krok będzie skutkował skreśleniem spalarni z listy projektów kluczowych unijnego programu "Infrastruktura i Środowisko" i przesunięciem jej na listę rezerwową. Adam Zdziebło, wiceminister rozwoju regionalnego (resort dzieli unijnymi pieniędzmi) przestrzega, iż na tym może się nie skończyć.

- Projekt może w ogóle zostać usunięty z programu - wyjaśnia.

W takiej sytuacji odłożone na naszą spalarnię 600 milionów złotych wykorzystają ci, którzy dziś znajdują się na liście rezerwowej i czekają na potknięcie się rywali. Co zrobią z odrzuconą przez nas kwotą? Tego nie wiemy. Wiemy natomiast, że za taką kwotę można kupić 27 nowoczesnych pociągów klasy "Flirt", przebudować połowę katowickiego dworca PKP, zmodernizować torowiska tramwajowe w całej aglomeracji lub dokończyć budowę autostrady A1 ze Świerklan do Gorzyczek. Co mają na swoją obronę samorządowcy zrzeszeni w GZM? Szef Związku Piotr Uszok nie chciał wczoraj z nami rozmawiać i przez sekretarkę odesłał nas do biura GZM. Bardziej rozmowny był przewodniczący Zgromadzenia Andrzej Stania.

- Protesty przeciwników spalarni opóźniły pewne procedury. Liczymy, że ministerstwo przedłuży nam termin, ale szukamy też jakiegoś planu B - przyznaje Stania.

Bez wyjścia
Jakie skutki przyniesie upadek projektu budowy spalarni za unijne pieniądze? Możliwości są dwie: albo po staremu będziemy wyrzucać je na wysypiska, albo wybudujemy taki zakład za własne pieniądze. Pierwsza opcja jest mało realna - po pierwsze miejsca na składowiskach jest coraz mniej, po drugie zaś Unia domaga się drastycznego ograniczenia ilości kierowanych tam odpadów biodegradowalnych (w ciągu dekady odsetek ten musi spaść do 35 procent). Kto nie dostosuje się do tych wymagań, musi się liczyć z karami idącymi w setki tysięcy euro! Druga opcja, choć bardziej realna ma jedną zasadniczą wadę - nie można liczyć na jakąkolwiek dotację na budowę spalarni. Pieniądze trzeba będzie znaleźć samemu, a kosztorys rudzkiej spalarni opiewa na 1,12 miliarda złotych. Kto i na jakich warunkach wyłoży takie pieniądze? Jeśli zrzeszone w GZM miasta, to sięgając do kieszeni swoich mieszkańców.


W całej Unii Europejskiej działa obecnie ponad 400 spalarni. W Polsce tylko jedna - w Warszawie. Docelowo ma takich zakładów powstać w Polsce osiem, z czego jeden w województwie śląskim (pierwotnie była mowa o dwóch). Ulokowany na terenie po byłej kopalni Walenty-Wawel w Rudzie Śląskiej zakład ma przyjmować 500 tys. ton śmieci rocznie.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rudaslaska.naszemiasto.pl Nasze Miasto