Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czar białych żagli

Michał Wroński
Basia Gwóźdź czterdzieści dni spędziła na pokładzie "Fryderyka Chopina"
Basia Gwóźdź czterdzieści dni spędziła na pokładzie "Fryderyka Chopina"
Czterdzieści dni trwała morska eskapada Basi Gwóźdź, która wzięła udział w tegorocznej "Szkole pod żaglami". Nastolatka przepłynęła na pokładzie jachtu "Fryderyk Chopin" ze Świnoujścia do Lizbony.

Czterdzieści dni trwała morska eskapada Basi Gwóźdź, która wzięła udział w tegorocznej "Szkole pod żaglami". Nastolatka przepłynęła na pokładzie jachtu "Fryderyk Chopin" ze Świnoujścia do Lizbony.

Uśmiech losu

O tym, że są wolne miejsca na tegoroczną edycję "Szkoły pod żaglami", rudzianka dowiedziała się dopiero w lipcu podczas odbywających się w Gdyni regat "Cutty Surk". Jeszcze większym zaskoczeniem była jednak wiadomość, że tym razem na pokładzie "Fryderyka Chopina" popłyną drugoklasiści, a nie, jak to zwykle bywało, ich młodsi o rok koledzy. Decyzja była natychmiastowa. Teraz trzeba było jednak w ciągu kilku tygodni zgromadzić 7 - 8 tysięcy złotych potrzebnych na realizację marzeń. Zmobilizowała się rodzina, wsparcia udzieliły też władze miasta i 15 września Basia mogła ruszyć w drogę.

Nim jacht wypłynął w morze, wszyscy kursanci pod okiem bosmana przeszli trzydniowe szkolenie z chodzenia po masztach, obsługi żagli i podstaw manewrowania. Później przyszedł czas na zapoznanie się z liną - w ciągu pierwszych trzy dni rejsu trzeba było opanować 180 nazw poszczególnych jej typów. Kto tego nie zrobił, nie miał nawet co marzyć o wyjściu do portu w Kilonii.

Jesteśmy załogą

Choć każdy z uczestników rejsu miał doświadczenie z pływania po jeziorach, wyprawa na pełne morze była zupełnie nowym doświadczeniem. Wszystko tu było większe - od pokonywanych przestrzeni poczynając, a na powierzchni żagli kończąc.
Większa była też odpowiedzialność. Za siebie i za innych, co nieustannie wpajał im kapitan Adam Kantorysiński. Na morzu niczego nie można robić byle jak, więc jeśli któryś z kursantów nawalił, to ktoś inny musiał poprawić jego błąd.

Spać mi się chce

Życie na pokładzie wyznaczał system wacht (2 i 4?godzinnych). Załoga podzielona była na trzy grupy. Jedna osoba stawała za sterem, dwoje innych pełniło rolę tzw. "oczu". Plan dnia uzupełniały prace bosmańskie, wykłady z meteorologii i nawigacji oraz szkolne lekcje.
Każdą wolną chwilę wykorzystywało się na sen, którego ciągle było brak. Pierwsze dwa tygodnie funkcjonowania w takim "młynie" dało nieźle w kość, z czasem i do takich atrakcji można się było przyzwyczaić. Zaskoczeniem na plus była natomiast pogoda. Basia najbardziej obawiała się zimna, tymczasem na południowym Atlantyku można było przechadzać się po pokładzie w kostiumie kąpielowym. Sztorm dopadł ich dopiero między Kadyksem a Lizboną i wtedy każdy z kursantów oddał Neptunowi, co należne...

Jeszcze tam wrócę

Choć od powrotu z rejsu minęły zaledwie dwa tygodnie, Basia już teraz marzy o powrocie na morze. Zamierza zdobyć uprawnienia sternika jachtowego. Chciałaby też jeszcze kiedyś wrócić na pokład "Fryderyka Chopina". Na razie musi jednak na powrót przyzwyczaić się do normalnej szkoły, życia na stałym lądzie i polskich temperatur. Morską przygodę będą jej póki co przypominać maile i SMS-y od współtowarzyszy rejsu oraz rozregulowany zegar biologiczny (pamiątka po nocnych wachtach), który sprawia, iż wciąż jeszcze kładzie się do snu w środku dnia, a budzi o północy.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rudaslaska.naszemiasto.pl Nasze Miasto