Czarny Las: Parking dla niepełnosprawnych przy Tesco to fikcja

Parkujący przy Tesco kierowcy ignorują zarezerwowane dla niepełnosprawnych "koperty". Straż Miejska nie może interweniować, bo to teren prywatny, a przedstawiciele sieci handlowej tłumaczą z kolei, iż nie mają uprawnień do karania osób lekceważących przepisy. W efekcie niepełnosprawni muszą wędrować z zakupami po parkingu.

Wedle uznania kierowcy

Przy czarnoleskim Tesco jest pięć miejsc parkingowych dla niepełnosprawnych. Bliskość do głównego wejścia sprawia jednak, iż notorycznie parkują tu ci, dla których przejście paru kroków nie stanowi większego problemu. Problem natomiast mają niepełnosprawni.

- Ja sobie poradzę, ale wiele razy widziałem już osoby o kulach, które musiały iść z drugiego końca parkingu - denerwuje się Janusz Biskupek.

Nieuprawnione parkowanie na "kopercie" jest wykroczeniem. Podobny manewr na miejskim parkingu może kosztować sto złotych i punkt karny. Na parking przy Tesco policja i Straż Miejska jednak nie zagląda. Nie może, bo to teren prywatny. Wprawdzie obowiązują tu ogólnokrajowe przepisy o ruchu drogowym, ale ich przestrzeganie leży już wyłącznie w gestii samych kierowców.

Mogą tylko prosić

- Jedyne, co możemy zrobić w przypadku zajęcia miejsca na parkingu dla niepełnosprawnych przez osobę do tego nieuprawnioną to wezwanie jej do przestawienia samochodu. Czy zastosuje się do takiego wezwania, to już jednak zależy od dobrej woli kierowcy, a my nie mamy możliwości, by go do czegokolwiek zmusić, bądź zastosować jakieś sankcje - mówi Przemysław Skory, rzecznik prasowy Tesco Polska.

Inaczej widzi to Janusz Biskupek. Jego zdaniem możliwości skutecznego działania są, tyle że ochroniarze powinni poważniej podchodzić do swoich obowiązków.

- Kilkaset metrów dalej, przy centrum handlowym ochroniarze patrzą kto podjeżdża na parking dla niepełnosprawnych i jeśli ktoś nie ma karty parkingowej, to nakazują mu zaparkować gdzie indziej. A tutaj, jak wezwałem ochroniarzy, to się tylko śmiali, a żona słyszała jak mówią, "że oni i tak zaraz pojadą" - mówi interweniujący u nas czytelnik.

Prawo jest niejasne

Przedstawiciele sieci zapewniają, że takie sytuacje to "wypadki przy pracy", a ochroniarze starają się przekonać nieuprawnionych do parkowania na "kopertach" kierowców do zmiany miejsca. Efekt takich "rozmówek" bywa jednak różny - część kierowców puszcza mimo uszu prośby ochroniarzy.

- W takich sytuacjach nie mają dyskutować, tylko od razu wzywać Straż Miejską - jasno stawia sprawę Janusz Biskupek.

- Możemy tak robić, ale to od dobrej woli Straży Miejskiej czy policji zależy, czy przyślą patrol. Poza tym sprawa jest niejednoznaczna prawnie. Te formacje mają uprawnienia do karania na drogach publicznych - replikuje Przemysław Skory, a przedstawiciele policji potwierdzają, iż przepisy dotyczące działań na drogach wewnętrznych są dość niejasne i można je różnie interpretować.