Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ewa Piątkowska z Rudy Śląskiej została mistrzynią Belgii w siatkówce

Jarosław Galusek
Zdjęcia z archiwum prywatnego
Zdjęcia z archiwum prywatnego
W Polsce grała w klubach, które balansowały na granicy serii A i B. Mało kto wróżył jej siatkarską przyszłość, gdy wyjeżdżała do Hiszpanii. Cztery lata w Granadzie również nie przyspieszyły jej sportowego rozwoju.

W Polsce grała w klubach, które balansowały na granicy serii A i B. Mało kto wróżył jej siatkarską przyszłość, gdy wyjeżdżała do Hiszpanii.

Cztery lata w Granadzie również nie przyspieszyły jej sportowego rozwoju. Najwięcej dał jej jeden sezon w belgijskim Dauphines Charleroi, z którym, będąc podstawową zawodniczką, doszła do ćwierćfinału Top Teams Cup, wywalczyła mistrzostwo kraju, a także zapewniła sobie ponowny start w europejskich pucharach.

Ewa Piątkowska, bo o niej mowa, to córka siatkarki Kolejarza Katowice i dziennikarza z Rudy Śląskiej. Zamiłowanie do sportu wyssała z mlekiem matki. Zapytana o pierwszego trenera odpowiada bez namysłu: - Ściana! Jako dziecko jeździłam na zgrupowania z mamą i pętałam się po hali. Dla zabicia czasu odbijałam piłkę o ścianę. Pamiętam, że najważniejsze były nakolanniki, o wiele za duże, które natychmiast zjeżdżały na kostki. Bardzo chciałam mieć także siatkarskie spodenki, ale nie było na mnie rozmiaru, więc ubierałam majtki ze stroju kąpielowego - wspomina Piątkowska.

Prawdziwą siatkówkę zaczynała u Janiny Dziunikowskiej w Kolejarzu. 185 cm wzrostu dało jej przepustkę do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Sosnowcu. Po maturze wróciła do Kolejarza, ale sekcję siatkówki rozwiązano. Zaczepiła się w Azotach Chorzów, ale już wtedy myślała o wyjeździe za granicę. Najbliżej było do... Hiszpanii, ponieważ studiowała iberystykę. Po czterech latach obrała kurs na... Parlament Europejski.

- Skończyłam studia w Hiszpanii, w klubie też się trochę pozmieniały układy i uznałam, że najwyższa pora zmienić środowisko. Dostałam kilka ofert z Hiszpanii, ale bardziej zainteresowała mnie propozycja z Belgii. Chcę poznawać języki, żeby w przyszłości być zawodowym tłumaczem w instytucjach europejskich, a gdzie znaleźć taką pracę, jak nie w Belgii, gdzie jest Parlament Europejski, NATO, Komisja Europejska, Rada Europy. Bruksela jest jedną wielką instytucją europejską. Złożyłam wniosek o staż przy NATO. Do połowy czerwca mam dostać odpowiedź - mówi Piątkowska.

Ślązaczka z pochodzenia jest Europejką i to w pełnym tego słowa znaczeniu. Oprócz polskiego świetnie zna hiszpański, angielski i rosyjski. Od roku uczy się francuskiego, gdyż Charleroi leży we francuskojęzycznej części Belgii - Walonii. Zamierza także wrócić do niemieckiego, którego naukę kiedyś przetrwała.

Praca tłumacza to dla niej przyszłość. Teraz najważniejsza jest siatkówka i... Salvador Rodrigez, narzeczony Ewy, który porzucił swoją ojczyznę i pojechał za swoją dziewczyną do Charleroi. - Mój plan zakłada, że w siatkówkę na profesjonalnym poziomie będę grała jeszcze przez dwa lata. Jeżeli w tym czasie trafi się okazja do odbycia stażu czy praktyki, to tym lepiej. Siatkówka na tym nie ucierpi, a ja będę w ten sposób zbierała doświadczenia, które zaprocentują w przyszłości - planuje Piątkowska, która 24 czerwca skończy 26 lat.

Wyjazd z Hiszpanii do Belgii to był skok do głębokiej wody. W Granadzie miała znajomych, poznała specyfikę klubu i pracy z tamtym trenerem, znała język. W Charleroi na początku była sama. Jej francuski był w powijakach, więc mogła liczyć tylko na angielski. Pewnie dlatego zaprzyjaźniła się Goedele van Cautheren, która po czteroletnim pobycie w Stanach Zjednoczonych świetnie mówiła po angielsku i też była nowa w drużynie.

- Po wakacjach zawsze jest trudno, a do tego jeszcze nowy zespół, nowy trener, nowe zwyczaje. Dziewczyny przyjęły mnie bardzo serdecznie, ale nie wszystkie mówiły po angielsku wystarczająco dobrze, żeby porozmawiać o czymś więcej, niż o pogodzie. Goedele była dla mnie wybawieniem. Od razu się zaprzyjaźniłyśmy, po czym stałyśmy się parą niemal nierozłączną. Naszą wizytówką były głupie żarty. To zawiązałyśmy komuś sznurówki, to przykleiłyśmy komuś śmieszny napis na plecy, to znowu dolałyśmy trenerowi octu do piwa, a naszej kapitance zabraliśmy wszystkie buty w hotelu i musiała do autokaru iść na bosaka. Trenera się trochę bałyśmy, więc winę zrzuciłyśmy na kogoś innego. W końcu się wydało, ale nam wybaczył. Żarty stroiłyśmy sobie z wszystkich, więc nie mogliśmy go pominąć - wspomina Ewa.

Poziom klubowej siatkówki belgijskiej jest dość wysoki. Noliko Maaseik dwa lata temu wyeliminowało w 1/8 finału Ligi Mistrzów Jastrzębski Węgiel. W ubiegłym sezonie mistrz Belgii Tongeren wygrał w Top Teams Cup z Centrostalem Bydgoszcz.

- Pierwsze cztery zespoły są na dobrym poziomie, środek tabeli - też niezły, ale trzy ostatnie drużyny są rzeczywiście kiepskie. Na pewno słabsze, niż trzy ostatnie zespoły w Polsce czy Hiszpanii. Belgia to po prostu niewielki kraj. Ma to również swoje dobre strony: gdzie by się nie pojechało, to było się na miejscu po góra trzech godzinach. Odetchnęłam w końcu po całonocnych podróżach wzdłuż i wszerz Hiszpanii - opowiada Piątkowska.

Nasza siatkarka została zatrudniona w Dauphines Charleroi jako trzecia środkowa bloku, ale bardzo szybko wywalczyła sobie miejsce w podstawowym składzie. Jej drużyna przegrała kilka meczów na początku sezonu i przez całą zimę goniła czołówkę. Po drodze zgubiła Puchar Belgii i presja na wynik w lidze wzrosła niepomiernie. Innego celu, niż tytuł, nie było.

Dauphines zdobyło mistrzostwo w dramatycznych okolicznościach. W piątym meczu finałowym Tongeren prowadziło już 14:11 w tie-breaku i tamtejsza publiczność wstrząsała już szampanami. Drużyna z Charleroi obroniła trzy meczbole (dwa przy udziale Piątkowskiej) i wygrała na przewagi. - Za tytuł dostałyśmy... tacę. Świętowanie tytułu trwało tydzień, bo po raz pierwszy mistrzostwa Belgii w siatkówce kobiet wygrała drużyna z Walonii - mówi Piątkowska.

Teraz czeka ją kolejny sezon w lidze belgijskiej i drugi start w Top Teams Cup. O powołaniu do kadry Andrzeja Niemczyka nawet nie marzy, ale gdyby trener zadzwonił, to w ciągu kwadransa jest spakowana.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rudaslaska.naszemiasto.pl Nasze Miasto