Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Finał Szlachetnej Paczki w Rudzie Śląskiej. Wolontariusze rozdali 884 paczki

Magdalena Grabowska
Magdalena Grabowska
Szlachetna Paczka Ruda Śląska/fb
Finał Szlachetnej Paczki w Rudzie Śląskiej. W ubiegły weekend wolontariusze dotarli do 54 rodzin potrzebujących w naszym mieście, nosząc własnymi rękami 884 paczki! — Towarzyszą temu niesamowite emocje. Jest radość, śmiech, niedowierzanie i łzy szczęścia — opowiada nam Kamila Hergesel, liderka Szlachetnej Paczki w Rudzie Śląskiej.

Wolontariusze podczas finału, czyli tzw. "weekendu cudów" (11-12 grudnia) działali na pełnych obrotach. W ten jeden weekend 54 darczyńców przywiozło 884 paczki, które zostały rozwiezione do potrzebujących rodzin.

— Co roku wspierają nas także lokalne firmy, zaopatrując nas w jedzenie dla wolontariuszy oraz w duże dostawcze auta, dzięki którym możemy przewozić wielkogabarytowe rzeczy jak meble, lodówki, pralki czy sprzęty dla osób niepełnosprawnych. Dzieci z przedszkola oraz rudzcy harcerze przygotowali kartki świąteczne, które w ramach podziękowań wręczaliśmy darczyńcom — opowiada nam Kamila Hergesel.

"Jest radość, śmiech, niedowierzanie i łzy szczęścia"

Wolontariusze Szlachetnej Paczki pomagają rodzinom z dobroci serca. Inicjatywie poświęcają swój wolny czas i pracują charytatywnie.

— Gdy docieramy do rodziny z paczkami wspólnie je odpakowujemy. Towarzyszą temu niesamowite emocje. Jest radość, śmiech, niedowierzanie i łzy szczęścia. Często nie zdajemy sobie sprawy, że ktoś może się ucieszyć z żelazka, ręcznika czy jakby się mogło wydawać najzwyklejszego piórnika szkolnego. Dla wielu z nas takie rzeczy nie są niczym szczególnym, ale dla wielu jest to coś o czym marzą od dawna. Pomoc takim rodzinom, to coś niezwykłego — zdradza.

Wielka radość i ogromne zaskoczenie

Co napędza wolontariuszy? Oczywiście reakcja rodzin. Jak przyznają wolontariusze Szlachetnej Paczki w Rudzie Śląskiej, to właśnie ich radość sprawia, że chce się pomagać.

Do jednego z małżeństw w naszym mieście przychodzi wolontariusz. Puka do drzwi. Jego wizyta nie była zapowiedziana, ponieważ telefon uległ awarii.

— Po otwarciu drzwi i rozpoczęciu wnoszenia przez wolontariuszy paczek, pan Michał stał jak wmurowany, nie mógł wydobyć z siebie słowa. Dopiero po dłuższej chwili, jak później mówił, odzyskał władzę w nogach i chciał pomagać wolontariuszom — opowiada Kamila.

Ilość paczek przerosła najśmielsze oczekiwania rodziny i sprawiła, że w małym pokoiku, gdzie zostały one ułożone zabrakło miejsca do poruszania się.

— Rodzina długo wspominała jak jest zaskoczona i wdzięczna za prezenty, i dalej nie może wyjść z szoku, dopiero zachęceni przez wolontariusza zaczęli otwierać paczki. Pani Barbara, wszystko rozpakowywała bardzo dokładnie, żeby czasem nie uszkodzić papieru, który następnie odkładała bardzo starannie. Wyciągała wszystko z kartonów i dokładnie przeglądała, po kolei odkręcała płyny do prania i płukania i wąchała, zachwycając się ich zapachem. Zgodnie stwierdzili, że ilość wszelkich środków czystości, wystarczy co najmniej na rok i nie będą musieli się martwić, odkładaniem prania na „lepsze czasy” — wyznaje.

Największą radość rodzinie sprawiła świąteczna dekoracja

Rodzina otrzymała bardzo dużo paczek, jednak największą radość sprawił jej bardzo nietypowy prezent — wykonana z filcu, świąteczna dekoracja, lokomotywa.

— Pan Michał na jej widok roześmiał się głośno, przeglądał ją z każdej strony, myślał gdzie by ją umieścić i w jaki sposób wyeksponować jej walory. Nawet po jej odłożeniu, gdy rozpakowywał kolejne paczki, co chwilę na nią spoglądał i wybuchał głośnym śmiechem, a żona mu wtórowała. Rodzina była ogromnie wdzięczna za okazaną pomoc. Jeszcze długo dziękowała, za to, że ta zima będzie ciepła, a święta inne niż dotychczasowe, szczęśliwsze i bardziej beztroskie — opowiada Kamila.

Chociaż paczki dotarły do wszystkich potrzebujących rodzin w ubiegły weekend (11-12 grudnia), praca wolontariuszy szlachetnej paczki ruszyła już 13 listopada. To właśnie wtedy odbyło się oficjalne otwarcie bazy rodzin, które zakwalifikowały się do programu.

— Darczyńcy mogli przeczytać w niej anonimowe historie rodzin. Imiona są zawsze są zmienione, nie podajemy konkretnych szczegółów, żeby dana rodzina została anonimowa. Razem z historią rodziny znajdują się też jej najważniejsze potrzeby i to na ich podstawie darczyńca decyduje, której rodzinie chce pomóc — wyjaśnia Kamila Hergesel.

"Najbardziej przyciąga mnie w szlachetnej paczce to, że jest to konkretna pomoc"

Szlachetna Paczka jest uważana za jedną z najskuteczniejszych zbiórek dla potrzebujących w kraju. Nic dziwnego.
Wolontariusze przeprowadzają najpierw rozmowy z rodzinami, żeby poznać ich potrzeby. Później podejmują decyzję czy rodzina jest zgłoszona do projektu czy nie. Najważniejsza jest postawa rodziny i chęci wyjścia z trudnej sytuacji.

— Zaczęłam działać w szlachetnej paczce w 2014 roku, najpierw jako niepełnoletni wolontariusz, potem już pełnoletni. Daje to dużą satysfakcję. Najbardziej przyciąga mnie w szlachetnej paczce to, że jest to konkretna pomoc. Darczyńca odpowiada na konkretne potrzeby danej rodziny. To jest chyba w tym najbardziej ujmujące. Jak ktoś nie ma ciepłej wody to znajduje się darczyńca, który jest w stanie mu tę ciepłą wodę zapewnić. Są ludzie, którzy nie wyobrażają sobie w dzisiejszych czasach kąpać się w zimnej wodzie, a niestety w naszym mieście takie osoby są. To jest fajne, że do takich rodzin docieramy i im pomagamy — mówi Kamila.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rudaslaska.naszemiasto.pl Nasze Miasto