Potrzebny nam monitoring - mówi Grzegorz Zdebelak, dyrektor Miejskiego Ośrodka Profilaktyki i Integracji Społecznej. To reakcja na ubiegłotygodniową napaść, jaką przeżyli pracownicy czarnoleskiej izby wytrzeźwień. Tym razem udało im się odeprzeć napastników. Na przyszłość jednak lepiej uniknąć podobnych konfrontacji.
Napastnicy wykorzystali moment, gdy po wyjściu z budynku policjantów, którzy przywieźli kolejnego "pensjonariusza" drzwi były otwarte. Weszło ich pięciu, w większości zamaskowanych. Mieli przy sobie wypełnione betonem metalowe rurki. Na powitanie rzucili "łaciną" i ruszyli w stronę dyżurki. O dziwo, dwójka pracowników izby nie dała się piątce napastników. Potraktowali ich gazem i wypchnęli za drzwi.
- Nasi pracownicy ćwiczą chwyty obezwładniające pod okiem strażników miejskich. To przydatna sztuka, gdy ma się do czynienia z podpitymi, nieraz agresywnymi osobami. Nie spodziewaliśmy się jednak, że te umiejętności będą kiedyś potrzebne w takiej sytuacji. To pierwszy taki incydent w ciągu ponad czterdziestu lat istnienia tutejszej izby wytrzeźwień - przyznaje Grzegorz Zdebelak. Jak podejrzewa nocny napad mógł być próbą zemsty któregoś z "klientów" placówki.
- Groźby wobec pracowników izby nie są niczym nadzwyczajnym. Można chyba zaryzykować, że co piąta trafiająca do nas osoba składa im różne niemiłe "obietnice" - tłumaczy. Jak zapewnia, nawet w razie wdarcia się napastników w głąb budynku szanse, by udało im się znaleźć i zniszczyć dokumentację ewentualnego pobytu (noc w izbie kosztuje 199 złotych, przy czym 60 procent klientów nie płaci za pobyt i długi musi ściągać komornik) są praktycznie zerowe.
Sposobem na niedopuszczenie w przyszłości do powtórzenia się takich ekscesów mają być kamery, pilnujące placu przed budynkiem izby wytrzeźwień i noclegowni (obecnie monitorowane są jedynie pomieszczenia, w których przebywają "klienci" placówki).
Dyrektor Zdebelak chciałby także postawić automatycznie otwieraną bramę przy dojeździe do budynku.
- Myśleliśmy o tym już od pewnego czasu, ale po ostatnich wydarzeniach mamy pewność, że trzeba tak zrobić. Nie chodzi o to, by robić z izby twierdzę, ale by strzec bezpieczeństwa pracujących tu osób. Gdybyśmy mieli taki monitoring wcześniej, to być może dałoby się uniknąć tego napadu, a ustalenie jego sprawców byłoby dużo łatwiejsze. Przynajmniej jeden z nich nie był przecież zamaskowany - przypomina.
Gdy zamykaliśmy to wydanie naszego powiatowgo tygodnika sprawcy napadu pozostawali nieznani. Policja zaklasyfikowała ich wyczyn jako "naruszenie nietykalności cielesnej".
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?