Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Harcerska przygoda w środku wielkiego miasta

Michał Wroński
Monika Czajor, Grzegorz Adamek i Sebastian Niegel instruowali, jak rozpoznać "zdrajcę" na autobusowym przystanku. Fot: zdjęcia: magdalena chałupka
Monika Czajor, Grzegorz Adamek i Sebastian Niegel instruowali, jak rozpoznać "zdrajcę" na autobusowym przystanku. Fot: zdjęcia: magdalena chałupka
- Widzę cię, za choinką jesteś - krzyczy Adrian Pieśla, mierząc z plastikowego pistoletu do ukrytego wśród zarośli napastnika, który próbuje niepostrzeżenie narysować plan wrogiej "fabryki amunicji".

- Widzę cię, za choinką jesteś - krzyczy Adrian Pieśla, mierząc z plastikowego pistoletu do ukrytego wśród zarośli napastnika, który próbuje niepostrzeżenie narysować plan wrogiej "fabryki amunicji". Ani on, ani drugi strażnik, w którego rolę wcielił się Daniel Tułaj, nie dostrzegli jednak tego, iż kilka sekund wcześniej przez tory przemknął Dawid Wawra z 9 RGDH Cyganie i z drugiej strony podchodzi do obiektu. Nim go zauważą, minie kilka dobrych minut w trakcie których zastępowy zdąży wykonać sporą część mapki. Ostrzelany będzie musiał wrócić na miejsce startu, ale teraz już nie trzeba wiele czasu na dokończenie zadania.


Przeszli przez osiem punktów

Zadanie z rysowaniem planu było jednym z ośmiu, które musiały zaliczyć patrole (każdy z nich reprezentował jedną z drużyn rudzkiego hufca ZHP imienia Łucji Zawady) ruszające na trasę liczącego ponad 20 kilometrów leśnego przemarszu z Halemby do ośrodka Przystań w Kochłowicach. Na początek trzeba było zainscenizować - wedle wcześniej dostarczonego scenariusza - obronę katowickiej Wieży Spadochronowej z września 1939 roku, następnie za pomocą chorągiewek sygnalizacyjnych nadać alfabetem Morse?a zaszyfrowaną wiadomość, a także podłączyć kabel do polowego telefonu (trzeba było też sprawdzić, czy jest on sprawny po tej operacji), zaś na punkcie trzecim przeczołgać się pod zaciekami oraz rzucić granatem. Prawdziwym hitem była jednak czwórka, czyli przejście przez kilkumetrową rurę kanałową o średnicy 40 centymetrów.

- Był mokro, ciasno i na dodatek trochę śmierdziało, ale nie było rady - trzeba było to przejść - mówi Sylwia Rzepka z 77 RDH.
- Na końcu myślałem, że się zaklinuję, bo było spore zwężenia, ale na szczęście jakoś udało się mi przecisnąć - wspomina wizytę w rurze Dawid Wawra.

Kolejnym punktem trasy była wizyta na strzelnicy, po czym harcerze ruszali w stronę opisywanej już "fabryki amunicji", zaś leśne przygody kończyło wyznaczanie azymutu i wiązanie węzłów. Ostatnie zadanie czekało na harcerzy już w samym obozowisku - przychodzący na biwak otrzymywali siekierę, którą mieli celnym rzutem wbić w drzewo. Za skuteczną próbę mieli się dowiedzieć, gdzie mogą rozbić namioty. Tu jednak tkwił podstęp, gdyż wedle harcerskiego prawa należy szanować przyrodę i żadnych tego typu sztuczek nie wolno im robić, a zatem punkty były tutaj przyznawane za... niewykonanie zadania.


Trzeba odbić generała

- Dużo chodzę po górach, więc jestem przyzwyczajona do takich tras, natomiast w brzuchu mam już pusto i nie mogę się doczekać obiadu - Kasia Poraj z 77 RDH mimo długiego przemarszu nie zdradza oznak zmęczenia, ale w tym gronie jest raczej wyjątkiem.
- Ciężko było. W życiu chyba jeszcze tyle nie przeszedłem, choć... gorzej było na spływie odrzańskim, bo tam strasznie bolały ręce - siedzący na progu namiotu Mateusz Karasiewicz z 4 DWP Hook "na gorąco" komentuje właśnie co przebytą trasę - Najtrudniej było przejść przez kanał. Strasznie ślisko tam było ? dodaje, prezentując poobcierane łokcie.

Drobne kontuzje nie omijały zresztą także konkurencji.
- Dokuczały głównie poobcierane nogi. Mieliśmy jednak apteczkę i we własnym zakresie zorganizowaliśmy punkt sanitarny - mówi zastępowy 9 RGDH, który już teraz zapowiada, iż w razie powtórzenia takiej imprezy za rok na pewno nie zabraknie tam jego drużyny.

Przyjście na Przystań nie zakończyło jednak leśnych atrakcji. Po długo wyczekiwanym obiedzie rozpoczęła się gra samarytańska, sprawdzająca umiejętności harcerzy z zakresu udzielania pierwszej pomocy. W nocy zaś uczestnicy po raz ostatni wychodzą w las - tym razem, by wykazać się orientacją w terenie. Każdy z patroli otrzymuje mapę z zaznaczonymi punktami, gdzie z kolei będą na nich czekać kawałki innej mapy - trzeba ją poskładać, następnie wyznaczyć według niej miejsce, gdzie o drugiej w nocy niemiecki konwój będzie eskortował... dowódcę Szarych Szeregów. Odbicie go oznaczało pomyślne wypełnienie zadania (udało się to jednak tylko jednemu patrolowi).


Zaleźć zdrajcę na przystanku

Sobotni przemarsz był drugim dniem harcerskiej gry. W piątek działające w rejonie nowego osiedla w Halembie patrole musiały wykazać się umiejętnościami logistycznymi oraz szpiegowskimi. Wśród wyznaczonych im zadań znalazło się bowiem uszycie biało-czerwonych opasek, namalowanie na zawieszonej na ścianie dykcie znaku Polski Walczącej z okresu II wojny światowej, samemu nie będąc równocześnie zauważonym przez przypadkowego przechodnia, a także rozpoznanie wśród oczekujących na autobus pasażerów wrogiego konfidenta (na podstawie otrzymanego wcześniej opisu) i przyklejenie mu na plecach kartki z napisem "zdrajca". Ostatecznie w trakcie 48-godzinnych zmagań najlepiej zaprezentował się patrol 4 Drużyny Wodnej Próbnej Hook, który wyprzedził 9 Rudzką Grunwaldzką Drużynę Harcerską oraz 999 Rudzką Drużynę Wędrowniczą Knam.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rudaslaska.naszemiasto.pl Nasze Miasto