Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

„Mała Polska” - Wierszyna, wieś zagubiona na dalekiej Syberii ZDJĘCIA

Dariusz Piekarczyk
Dariusz Piekarczyk
„Mała Polska” - Wierszyna, wieś zagubiona na dalekiej Syberii
„Mała Polska” - Wierszyna, wieś zagubiona na dalekiej Syberii Archiwum Pawła Kabelisa
Wierszyna to wieś położona jakieś 100 kilometrów od Irkucka na Syberii. Spośród prawie 600 mieszkańców, około 520 ma polskie korzenie.

Jak trafili tam nasi rodacy? Ano dobrowolnie, co wydaje się dziwne. Około 1910 roku osiedlili się tu dobrowolni emigranci głównie z zachodniej Małopolski. Ich potomkowie mieszkają do dziś właśnie w Wierszynie, która liczy około 600 mieszkańców, a około 520 ma polskie korzenie. Ponad 120 rodzin przyjmowało kapłana podczas kolędy. Od 22 listopada 2009 jest tam ojciec Karol Lipiński ze Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów MN, obecnie proboszcz miejscowej parafii pod wezwaniem świętego Stanisława. Kapłan ma już 82 lata, wcześniej pracował między innymi w Sanktuarium Matki Bożej Kodeńskiej, gdzie był między innymi przełożonym klasztoru. Był też w Sanktuarium św. Krzyża w województwie świętokrzyskim. O takich kapłanach święty Jana Paweł II mówił, że to są Bożymi szaleńcami.

– Jeśli chodzi o kościół, to po dojściu do władzy bolszewików, przystąpili oni do rozbiórki świątyni - mówi ojciec Karol. - Zdążyli zniszczyć dzwon kościelny, rozebrali wieżę. Na ten widok mężczyźni skrzyknęli się, otoczyli wianuszkiem kościół i nie pozwolili na jego dalszą rozbiórkę. Kościoła bolszewicy więc nie rozebrali, ale zamknęli na cztery spusty. W roku 1992 odprawiono w Wierszynie pierwszą po 64 latach mszę świętą. Kościół jest tu mocnym filarem języka polskiego. Nabożeństwa niedzielne i świąteczne odprawiane są w języku polskim.

Jak liczna jest parafia? Ma spokojnie ponad 120 rodzin. Ojcu Karolowi pomaga od kilku miesięcy, na zasadzie wolontariatu, Paweł Kabelis. - Znałem ojca Karola od dawna i wiedząc, że jest słabszy, i konieczna mu pomoc postanowiłem tu przyjechać jako wolontariusz i nie żałuję. Czuję się tu dobrze. Gdybym się nie pojawił, ojciec Karol wróciłby do Polski, bo na dodatek złamał jeszcze rękę. Przeszedł też operację. Prowincjał postawił warunek, że musi ktoś z ojcem być.

- Praca w parafii tutejszej jest zupełnie inna niż w Polsce - mówi ojciec Karol. - Tu jest polska wioska, ale znaki komuny pozostały, wycisnęły wielkie piętno. Komuna chciała wyrwać im z serca wiarę, ale jej się to nie udało. Do kościoła nie chodzą tu jednak mężczyźni i to problem. Mówią, że wierzą w Boga, którego się nie zapierają, noszą medaliki, ale nie czują potrzeby chodzenia do świątyni. Kiedy byli dziećmi, nie było przecież kościoła. Większość czterdziestolatków mówi po polsku. Ci co chodzą do kościoła nie życzą sobie, żeby mówić po rosyjsku. Z dziećmi też jeszcze można się domówić po polsku. U 12-14 latków potrzebna jest jednak katecheza po rosyjsku. Tak łatwiej. Nie tu jednak żadnych przeszkód, aby rozmawiać po polsku. Na katechezę chodzi jeszcze garstka dzieciaków. Główny powód to zlikwidowanie, po 35 latach, nauki języka polskiego w szkole. Nie ma już nauczycielki

.

Boże Narodzenie w Wierszynie. -

Jak wygląda? - zastanawia się ojciec Karol. - To zależy od rodziny. W niektórych obchodzą bardzo ładnie. Jak był Dom Polski, który już nie istnieje, była wspólna Wigilia. Teraz organizuję ją na plebanii. Robię ją o 21, a o północy Pasterka. Teraz przychodzi tak z 15 osób. Co do potraw, podobne jak w Polsce. Karpia nie ma, ale jakaś tam ryba. Tu karpia w sklepie nie ma, chyba że w Irkucku.Barszczyk, kluski z makiem, kapusta z grzybami. Łamiemy się opłatkiem. Wcześniej wystawiam opłatek w kościele i wielu bierze do domów. Teraz jest nam bardzo trudno, kiedyś dostawaliśmy paczki, ale nie teraz. Jest choćby problem z olejem do świec. Są sankcje i nic do Rosji nie przychodzi. Stąd też nic nie można wysłać. Nie przyjeżdżają też do nas turyści z Polski. To wszystko się urwało. Jedynie poczta elektroniczna, telefon. Gdy się pojawiali, a było ich wielu, to też i było nam łatwiej, choćby finansowo. Mimo tych kłopotów, chciałbym pozostać to tak długo, jak Pan Bóg da zdrowie. Mam wizę na stałe, nie muszę jej odnawiać, jedynie raz w roku muszę się pojawić w miejscowym urzędzie i zdać sprawozdanie z czego się utrzymuję, gdzie jeżdżę. Ostatnio przegapiłem termin i zapłaciłem dwa tysiące rubli kary. Jeśli odejdę, nie będzie tu na stałe księdza, może raz na tydzień, raz na miesiąc. Bez gospodarza, wszystko popadnie w ruinę.

W związku z niezwykle trudną sytuacją finansową wierszyńskiej parafii, ojciec Karol oraz wolontariusz Paweł, proszą, na ile to możliwe, o pomoc. Można wpłacać pieniądze na konto: 75 1140 2004 0000 3702 8391 2044.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodzkie.naszemiasto.pl Nasze Miasto