Modelarze popłynęli po złoto

- Co tu dużo gadać. Jesteśmy najlepsi w Polsce - z szerokim uśmiechem mówi Jacek Szkudlarek, prezes Stowarzyszenia Szkolnych Klubów Modelarskich Gwarek. Do takich słów ma jednak pełne prawo - tuż obok niego stoi bowiem puchar za zajęcie drużynowego pierwszego miejsca w Mistrzostwach Polski Modeli Redukcyjnych Pływających, który przywieźli w niedzielę z Głowna jego podopieczni.

Konkurenci nie istnieli

Licząca jedenaście osób drużyna Gwarka zdobyła w sumie 1745 punktów - następni w generalnej klasyfikacji modelarze z Białegostoku zgromadzili na swym koncie zaledwie 690 oczek. Skala sukcesu to efekt ciężkiej pracy przez cały ostatni rok. W tym czasie rudzcy modelarze zwodowali osiem nowych okrętów ? w tym trzy parowce - co pozwoliło im na mistrzostwach wystartować we wszystkich kategoriach (w sumie wystawili 24 modele). Liczna "reprezentacja" to jednak tylko połowa sukcesu w drużynie - na końcowe zwycięstwo muszą się złożyć dobre występy indywidualne poszczególnych zawodników.

Sędziowie punktują zarówno wierność wykonania w stosunku do oryginału - budowa, malowanie, a także dokładność pomniejszenia, dlatego też każdy ze startujących zabiera ze sobą na zawody pełną dokumentację swego modelu - jak i precyzję przepłynięcia specjalnego toru, ustawionego na planie trójkąta z par bojek. Pominięcie którejkolwiek z bramek bądź trącenie bojki oznacza automatycznie punkty karne. Zawodnicy mają na pokonanie całej trasy sześć minut (w przypadku parowców jest to kwadrans).

Pasja z ojca na syna

Obecnie w Gwarku działa około 300 modelarzy, którzy poza okrętami budują też pojazdy kołowe i gąsienicowe.
Większości z nich trafiła do tego grona za sprawą rodziców, którzy kiedyś sami działali w podobnych klubach.

- Do zajęcia się modelarstwem zachęcił mnie mój ojciec. Jego interesują jednak głównie samoloty, a ja natomiast próbowałem już wszystkiego - na początku były to modele latające, potem zainteresowałem się samochodami, aż w końcu zacząłem budować okręty - tłumaczy 13-letni Robert Galla, który podczas mistrzostw zwyciężył w klasie parowców swym modelem Spitzburg II. Co jest takiego interesującego w modelarstwie, że młodzi ludzie przedkładają żmudną i długotrwałą (wykonanie jednego modelu trwa od kilku miesięcy do nawet dwóch-trzech lat) dłubaninę nad bardziej przyjemne rozrywki?

- Samo pływanie takim okrętem jest bardzo fajne, a poza tym budując go, można poznać jego historię i nauczyć się paru pożytecznych rzeczy, chociażby podstaw elektryki - tłumaczy Michał Chrzanowski, brązowy medalista ubiegłorocznych mistrzostw świata we Francji. Jego do modelarstwa wciągnęli koledzy, lecz nie starczyło im cierpliwości do kontynuowania tej pasji.

- Mnie się też czasami zdarza być trochę znudzonym albo tracić cierpliwość, ale za bardzo to lubię, by z tego rezygnować - dodaje uczeń halembskiego Gimnazjum numer 8, gdzie swą pracownię mają modelarze Gwarka.

Prezes został komandorem

Sukces sportowy drużyny zbiegł się z osobistym sukcesem prezesa Gwarka - startujący w mistrzostwach zawodnicy wybrali go bowiem komandorem Polski Modeli Pływających, którą to funkcję będzie pełnił przez najbliższe dwa lata, zajmując się przygotowywaniem reprezentantów kraju do wyjazdów za granicę.

- Już 28 lipca w Moskwie rozpoczynają się mistrzostwa Europy, czeka mnie więc mnóstwo papierkowej roboty - mówi świeżo upieczony komandor.

Na brak startów w najbliższej przyszłości nie mogą też narzekać sami zawodnicy - pod koniec czerwca bowiem w Gdańsku odbędą się Mistrzostwa Polski Modeli Wystawowych Plastikowych. Jak się dowiedzieliśmy, część z wystawionych tam okazów trafi na ekspozycję, którą do 10 września będzie można oglądać na pokładzie Daru Pomorza. Natomiast na kolejne zawody, Mistrzostwa Świata Modeli Wystawowych klasy C, rudzcy modelarze pojadą do Francji i tam zaprezentują siedem modeli.