MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Modelarze z sekcji modeli kartonowych jadą na kolejne zawody

Michał Wroński
Artur Borek i Łukasz Fenisz podziwiają kartonowego Rolls Royce?a z 1907 roku. Fot: Magdalena Chałupka
Artur Borek i Łukasz Fenisz podziwiają kartonowego Rolls Royce?a z 1907 roku. Fot: Magdalena Chałupka
Zabudowana na czołgowym podwoziu z Leoparda obrotowa wieżyczka z radarem i dwoma działkami kaliber 35 milimetrów wygląda jakby za chwilę miała otworzyć ogień do niewidzialnego przeciwnika. Nie ma obaw.

Zabudowana na czołgowym podwoziu z Leoparda obrotowa wieżyczka z radarem i dwoma działkami kaliber 35 milimetrów wygląda jakby za chwilę miała otworzyć ogień do niewidzialnego przeciwnika. Nie ma obaw. Kopia wykonana jest bez zarzutu, ale strzelanie raczej przekracza jej możliwości, więc na spokojnie można sobie obejrzeć wymalowany w maskujące barwy pojazd. Na jego zbudowanie Paweł Borek wespół z dwójką synów poświęcił pół roku. Dziś pod jego okiem kształcą się kolejne pokolenia młodych adeptów modelarstwa, a o ich kolejnych sukcesach najlepiej świadczy wypełniona pucharami gablota, którą można oglądać w korytarzu Zespołu Szkolno-Przedszkolnego numer 2. Czy już niebawem ta kolekcja wzbogaci się o nowe trofea? Okazji do tego na pewno nie zabraknie - w najbliższy weekend na katowickim Muchowcu z udziałem rudzian odbędzie się konkurs plastikowych i kartonowych modeli redukcyjnych aeroklubu śląskiego, a za tydzień w Bielsku?Białej będą walczyć o "Skrzydło Ikara".

Potrzeba matką wynalazków

Teoretycznie, aby zbudować model, starczy kupić w kiosku odpowiednią wycinankę - te najprostsze dostępne są już po kilka złotych, najbardziej skomplikowane kosztują nawet przeszło sto złotych - gdzie zaznaczone są nie tylko poszczególne elementy konstrukcji, ale i sposób, w jaki należy je łączyć. Tyle teoria. Praktyka wygląda natomiast tak, iż do zbudowania modelu przydaje się dokładnie wszystko, co akurat znajdzie się pod ręką - lampy można wykonać ze spodów po tabletkach, ramę dźwigu umocować na wykałaczce czy na patyczku z lizaka, strażacką drabinę zrobić z pociętej karty kredytowej, naklejane na siebie warstwy papieru do złudzenia imitują gumowy bieżnik na oponach, zaś na zbudowanie szkieletu konstrukcji idealnie nadają się grube na pół milimetra kartony po proszkach do prania.

- Tutaj nie ma hasła "mama kup", wręcz przeciwnie, wszystko odbywa się na zasadzie "znajdź sobie". Nasza wyobraźnia nie zna jednak granic, więc zawsze coś wymyślimy - śmieje się opiekun grupy, który zresztą do wykonania dwóch ramion dźwigu w amerykańskim wozie zabezpieczenia technicznego "Black Knight" zużytkował nawet szpilki do robienia na drutach swej małżonki.

Człowieku, nie irytuj się

Biada nerwusowi, który spróbowałby bawić się w modelarstwo! Żmudna dłubanina w setkach elementów zajmuje nieraz długie tygodnie i wymaga anielskiej wprost cierpliwości. Kiedy nadchodzi chwila, gdy coś nie wychodzi tak, jak by się tego chciało i w człowieku zaczyna się wszystko gotować, to lepiej od razu poszukać sobie innego zajęcia, a do modeli wrócić, gdy nerwy przeminą. Tutaj niczego nie da się zrobić na czas. Rekordziści potrafią nieraz przez rok budować jeden model. Inaczej zresztą nie można. Starczy tylko powiedzieć, iż do wykonania ruchomych gąsienic jednego z modeli trzeba było połączyć z sobą ich pojedyncze ogniwa za pomocą 220 szpilek (można oczywiście wyciąć całość, ale wtedy pojazd nie mógłby się poruszać). Na takie wyczyny mogą sobie jednak pozwolić jedynie doświadczeni modelarze. Dla początkujących adeptów tej sztuki przeznaczone są prostsze konstrukcje, tak aby młodzi nie zniechęcili się na "dzień dobry". Wszystko musi jednak być zrobione nie tylko dokładnie, ale i realistycznie, tzn. z zachowaniem odpowiednich proporcji - jeśli na przykład pogrubia się tekturowy szkielet konstrukcji (wykonywany zawsze na początku budowy), to należy uwzględnić ten zabieg przy montowaniu pozostałych elementów modelu.

A gdyby tak coś samemu...

Wprawdzie wspominane już wycinanki dostępne są bez problemu w niemal każdym kiosku, lecz w miarę doskonalenia swych umiejętności modelarze coraz większą uwagę zaczynają zwracać na dodatki, które mają uczynić ich modele jak najwierniejszymi w stosunku do oryginału. Wtedy też zazwyczaj pojawiają się wykonane własnoręcznie dodatki. Im więcej takich detali, tym lepiej. Pojazd zawsze wygląda wtedy ciekawiej, a i sędziowie podczas konkursów wyżej oceniają wkład własnej pracy modelarza.

Można zresztą również samodzielnie zaprojektować cały model, bazując na rysunku lub fotografii - tak właśnie została "powołana do życia" makieta kłodnickiej parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego. Na planszy o rozmiarach 100 na 110 centymetrów oglądać można - makieta wciąż znajduje się w kościele - wykonaną w skali 1:100 miniaturę kościoła, plebanii (jeśli się dobrze przyjrzeć, to w oknach można dostrzec firanki), domu katechetycznego i pogrzebowego, a także zabudowań gospodarczych.

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Modelarze z sekcji modeli kartonowych jadą na kolejne zawody - Ruda Śląska Nasze Miasto

Wróć na rudaslaska.naszemiasto.pl Nasze Miasto