Na wnuczka, sprzedawcę, czy elektryka? Seniorzy z Rudy Śląskiej - miejcie się na baczności

Uderzają w najstarszych i najbardziej bezbronnych członków społeczeństwa, licząc na ich naiwność, spowodowany wiekiem mniejszy refleks i spostrzegawczość. Nie mają litości, gdy chcą kogoś bezczelnie oskubać.

W poniedziałek ofiarą naciągaczy padł starszy mężczyzna mieszkający na Goduli. Do jego drzwi zapukały dwie kobiety narodowości romskiej. Łatwowierny mężczyzna wpuścił je do mieszkania. Jedna z nich zagadywała go, druga ukradła 2 tys. zł.

Szacuje się, że od początku roku do końca października ofiarami oszustów padło w naszym mieście ok. 30 osób w podeszłym wieku.

- W tej liczbie zawierają się zarówno dokonane oszustwa, jak i usiłowania - tłumaczy nadkom. Krzysztof Piechaczek, rzecznik prasowy rudzkiej policji.

Pomysłowość oszustów nie zna granic. Już nie wystarcza im podszywanie się pod członków rodziny w potrzebie. Naciągacze udają sprzedawców, pracowników administracji, monterów czy hydraulików. Korzystając z łatwowierności osób starszych wchodzą do ich mieszkań i zabierają pieniądze, biżuterię czy sprzęt RTV.

- Również sama metoda "na wnuczka" się zmienia. Oszuści wolą już nie odwiedzać swoich ofiar w mieszkaniach. Proszą o spotkanie przed domem lub na mieście i tam odbierają od seniorów pieniądze, które miały być pomocą dla dzwoniącego "wnuczka" - mówi Piechaczek.

Naciągacze potrafią posunąć się do tego, iż jeden z nich dzwoni i podaje się za członka rodziny, robiąc jednocześnie wszystko, by ofiara zwęszyła podstęp.

Chwilę później dzwoni jego wspólnik podający się za policjanta. Informuje seniora, że namierzył rozmowę i chcę ująć niedoszłego oszusta. Konieczna jest jednak rozmowa w cztery oczy w mieszkaniu seniora. Dalszego ciągu można się domyślać.

Rudzka policja z materiałami edukacyjnymi odwiedza koła seniorów i grupy wyznaniowe. Młodzi mieszkańcy powinni mieć oko na swoich dziadków czy starszych sąsiadów. Seniorzy nie powinni zaś być zbyt ufni.