Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Napięcie w sztabach u Stani i Dziedzic sięgało zenitu

Agnieszka Widera
Beata i Grzegorz Świstakowie głosowali całą rodziną
Beata i Grzegorz Świstakowie głosowali całą rodziną fot. Lucyna Nenow
Napięcie panujące wczoraj w sztabach wyborczych prezydenta Andrzeja Stani, reprezentującego Platformę Obywatelską, i Grażyny Dziedzic z Porozumienia dla Rudy Śląskiej, sięgało zenitu. I nic dziwnego, skoro po pierwszej turze Stania wyprzedzał swoją rywalkę o niewiele ponad 6 procent głosów.

Tyle że na ulicach Rudy Śląskiej po tej całej nerwówce - ani śladu. Życie miasta toczyło się swoim zwykłym rytmem.

- Cisza i spokój. Frekwencja? Niziutka, nawet po mszach nie ma takich tłumów, jakie tu były dwa tygodnie temu - usłyszeliśmy w jednej z obwodowych komisji wyborczych w centrum Nowego Bytomia.

Do godziny 10. do urn poszło raptem 3,2 proc. uprawnionych do głosowania rudzian. Pięć godzin później frekwencja wzrosła co prawda do 15,74 proc., ale nadal była znacznie niższa od tej sprzed dwóch tygodni. A z tego akurat względu powody do radości miał raczej Andrzej Stania. Mogło to bowiem oznaczać, że elektorat pozostałych kandydatów, którzy w pierwszej turze zajęli od trzeciego do piątego miejsca, został w domach. Mimo, że ich kandydaci na wspólnych plakatach i spotach reklamowych prosili o przekazanie głosów na Grażynę Dziedzic.

- Myślę, że takie układy między kandydatami nie mają przełożenia na wynik, większość osób po prostu nie będzie głosowała - stwierdził Damian Hindera, mieszkaniec Nowego Bytomia.

Większym zainteresowaniem niż głosowanie cieszyła się w niedzielę choinka z migającymi lampkami na rynku przed magistratem. Jedyne co kłuło niektórych w oczy, to stojący przy rynku baner wyborczy Grażyny Dziedzic.

- Moim zdaniem nie na miejscu jest ten plakat - stwierdziła Katarzyna Kanclerz, która wybrała się na spacer na rynek - Z mężem zagłosowaliśmy rano. Kierowaliśmy się tym co oboje z kandydatów osiągnęli, jakimi są ludźmi, a nie całą tą kampanią - dodała.

A rudzka kampania miała kilka mocniejszych momentów. Prokuratura rejonowa sprawdza kto sfałszował stronę internetową Grażyny Dziedzic i rozesłał z nieprawdziwymi informacjami do placówek oświatowych. Z kolei Andrzej Stania pozwał w trybie wyborczym Zbigniewa Domżalskiego, pełnomocnika Porozumienia dla Rudy Śląskiej za oskarżenia rzucone na antenie lokalnej telewizji kablowej, dotyczące zniszczenia ogródka pani Dziedzic.

Starcie Dziedzic kontra Stania, miało nie tylko polityczny, ale i osobisty wydźwięk. Przed rokiem prezydent zwolnił Grażynę Dziedzic ze stanowiska dyrektorki Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Ta oddała sprawę do sądu pracy. Jednakże żadna ze stron kwestii tej podczas kampanii nie poruszała.

- Czekamy na wyrok sądu. Mieliśmy nadzieję, że zapadnie 7 grudnia, ale druga strona ponoć wzywać będzie jeszcze jednego świadka, więc wszystko się przeciąga - komentuje Zbigniew Domżalski.

Sporo mieszkańców odebrało za wyraz sporej odwagi samo zmierzenie się Dziedzic z prezydentem i na wokandzie, i w wyborach samorządowych.

- Tak naprawdę, ważne by ten kto wygra, wywiązał się ze swoich przedwyborczych obietnic i realizował przedstawiane mieszkańcom plany - stwierdziła Justyna Cipała, która mimo że porusza się o kulach, przyszła wczoraj oddać głos. - Zresztą, cztery lata szybko miną, żeby tylko nie popsuć tego co już w mieście się udało zrobić - dodała.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rudaslaska.naszemiasto.pl Nasze Miasto