Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Nie odpuścimy!". W warszawskim szpitalu trwa protest głodowy fizjoterapeutów i diagnostów laboratoryjnych

Monika Golonka
Monika Golonka
"Nie odpuścimy!". W warszawskim szpitalu trwa protest głodowy fizjoterapeutów i diagnostów laboratoryjnych
"Nie odpuścimy!". W warszawskim szpitalu trwa protest głodowy fizjoterapeutów i diagnostów laboratoryjnych Krystian Dobuszyński/Polska Press
- Czujemy się ignorowani przez Ministerstwo Zdrowia, które do tej pory nie zrealizowało żadnej złożonej nam obietnicy - mówią fizjoterapeuci i diagności laboratoryjni, którzy we wtorek w szpitalu przy Żwirki i Wigury rozpoczęli protest głodowy. O co walczą? Dalsza część artykułu poniżej.

Były rozmowy, petycje, manifestacje. Fizjoterapeuci od początku maja prowadzili strajk włoski. Żadne z tych działań nie przyniosły efektów, więc zdecydowano o zaostrzeniu formy protestu. We wtorek rozpoczęli głodówkę.

- Czujemy się ignorowani przez Ministerstwo Zdrowia, które wielokrotnie obiecywało nam wzrosty wynagrodzeń i zapewnienie bezpłatnych szkoleń. Do tej pory żadna z tych obietnic nie została zrealizowana, dlatego wspólnie z fizjoterapeutami zdecydowaliśmy się na tak radykalną formę protestu - mówi diagnosta laboratoryjny Łukasz Tucki i przyznaje, że o proteście myśleli już od dawna. Podjęcie takiej decyzji utrudnia im jednak wpisana w ten zawód troska o dobro pacjentów.

- Etyka zawodowa nie pozwala nam zostawić pacjenta, bo może to skutkować zagrożeniem jego życia. Dlatego nie mogliśmy protestować tak, jak od początku maja robią to fizjoterapeuci - podkreśla diagnosta Lucyna Dziaduch.

Niedoceniani pracownicy służby zdrowia

Choć nie ulega wątpliwości, że diagnostyka laboratoryjna i fizjoterapia to bardzo ważne gałęzie medycyny, pracownicy tych zawodów podkreślają, że od lat czują się przez system pominięci i są traktowani gorzej niż inni pracownicy służby zdrowia. Poprawa warunków pracy wszystkich zawodów medycznych to zresztą jeden z postulatów protestujących - Nie może być tak, że niektóre grupy są doceniane, inne nie - mówią. - W naszym szpitalu jeszcze nigdy nie było takich różnic pomiędzy wynagrodzeniami pracowników, teraz to jest dwu- czy trzykrotność naszej pensji.

- Badania laboratoryjne są podstawowym narzędziem do tego, żeby zdiagnozować chorobę u pacjenta, żeby ją monitorować i skutecznie leczyć. My to zawsze podkreślamy, że bez diagnostów, praca lekarza w obecnym stanie medycyny, w XXI w. jest niemożliwa, bo przecież lekarz opiera swoje decyzje na wynikach badań diagnostycznych - tłumaczą.

W środę w szpitalu pojawiła się wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko, jednak jak informują protestujący, ani podczas spotkania, ani w czasie oficjalnych rozmów z przedstawicielami Ministerstwa Zdrowia, nie udało się osiągnąć porozumienia. Według resortu, placówki, które zatrudniają fizjoterapeutów, dostały już od Narodowego Funduszu Zdrowia środki, które powinny wystarczyć na podwyżki dla pracowników służby zdrowia.

W tej chwili na terenie szpitala głodówkę prowadzi jedenaście osób, nie tylko z Warszawy. Protestować przyjechali również diagności i fizjoterapeuci z Łodzi, Mielca, Ełku, Kolbuszowej czy Brzeska. Czego się domagają?

Pełną listę postulatów opublikowano we wtorek na stronie Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Fizjoterapii. Fizjoterapeuci i diagności walczą o:

  • godne płace
  • bezpłatne szkolenia doskonalące i specjalizacyjne
  • adekwatne wyceny świadczeń
  • szybszy dostęp pacjenta do fizjoterapii
  • łatwy dostęp pacjentów do badań laboratoryjnych
  • poprawa warunków wynagrodzeń i pracy dla innych zawodów medycznych i niemedycznych

"W zwykłym dyskoncie spożywczym można zarobić więcej niż w dwóch miejscach pracy jako diagnosta czy fizjoterapeuta"

Głównym postulatem protestujących jest podwyższenie wynagrodzenia o 1200 zł netto. W tej chwili pensja fizjoterapeuty z 30-letnim stażem wynosi 2600 zł brutto.

Aby móc utrzymać rodzinę, diagności po pracy dorabiają w innych jednostkach albo dodatkowo wykonują zawody niemedyczne. Niektórzy decydują się na wyjazd za granicę. - Młodzi ludzie, którzy mają otrzymywać tak niskie wynagrodzenia, nie wejdą na rynek pracy w służbie zdrowia, tylko wybiorą inną ścieżkę kariery, pozamedyczną, albo zdecydują się pracować w zawodzie, ale za granicą, tak jak robią to lekarze, pielęgniarki. W naszym zawodzie też obserwujemy tę tendencję - alarmuje Tucki i dodaje - w zwykłym dyskoncie spożywczym zarobi się więcej niż w dwóch miejscach pracy jako diagnosta, więc wybór jest prosty. Bo i odpowiedzialność jest mniejsza, i zarobki są wyższe, więc życie jest po prostu łatwiejsze.

Właściwie nie ma wśród nas osób, które gdzieś by nie dorabiały

Podobnie jest w przypadku fizjoterapeutów. Na pytanie, czy poza etatem, pracują jeszcze w innych miejscach, odpowiadają “nie ma innej możliwości, właściwie nie ma wśród nas osób, które gdzieś by nie dorabiały”. - Mój dzień pracy zaczyna się o godzinie 7, a kończy o 21, łącznie z sobotą - mówi Renata Szadkowka, fizjoterapeutka z Łodzi. - Ta nasza dodatkowa praca nie jest po to, żebyśmy mogli zarobić sobie na przykład na wakacje, tylko żeby wystarczało nam na życie - dodaje fizjoterapeutka Grażyna Tamecka.

Ale jak zgodnie podkreślają diagności i fizjoterapeuci, w proteście nie chodzi jedynie o pieniądze, ale o zmianę całego systemu.

Kolejnym postulatem strajkujących jest zapewnienie bezpłatnych szkoleń specjalizacyjnych i doskonalących, które dziś fizjoterapeuci i diagności muszą finansować z własnej kieszeni. Tymczasem koszt każdego z tych kursów jest kilka razy większy niż ich miesięczne wynagrodzenie. - Wszystkie kursy, które musimy przejść, żeby móc zapewnić pacjentom kompleksową opiekę, to wydatek rzędu 50 tysięcy złotych. Musimy sami je finansować, a to są dla nas pieniądze w tej chwili nieosiągalne, musimy brać kredyty - mówi Szadkowska.

Protestujący walczą też o łatwiejszy dostęp do fizjoterapii i badań laboratoryjnych. - To od nas zależy sprawa przeszczepów, diagnostyka nowotworowa - tłumaczy pracownik laboratorium Lucyna Dziaduch. - Mamy problem z diagnostyką nowotworową, bo liczba zachorowań wzrasta, a brakuje specjalistów od patomorfologii, wiec pacjent czeka długo na wynik badania i przez to terapia jest późno wdrażana - dodaje Tucki.

Jak w tej chwili wygląda dostęp do fizjoterapii w ramach NFZ? - W przychodni, w której pracuję, na zabiegi na cito, czyli po złamaniach, urazach, udarach, gdzie zabiegi trzeba rozpocząć jak najszybciej, czas oczekiwania wynosi trzy miesiące, w trybie normalnym to pół roku - mówi protestująca fizjoterapeutka - tymczasem w wielu przypadkach, zwłaszcza u dzieci, liczy się każdy dzień. A nie każdego stać na to, żeby korzystać z prywatnej opieki.

Fizjoterapeuci i diagności domagają się też adekwatnej wyceny świadczeń. - Minister obiecał w środę, że wzrosną wyceny świadczeń na fizjoterapię, ale nic nie wspomniał o badaniach laboratoryjnych, o które też walczymy. W tej chwili nie ma w Polsce nawet rejestru badań, nie ma kontroli nad tym, ile badań jest wykonywanych, a przez to rynek nie jest w ogóle uregulowany - mówią diagności.

Protest fizjoterapeutów poparł Zarząd Krajowy Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. W wydanym oświadczeniu przewodniczący zarządu Krzysztof Bukiel podkreślił konieczność podniesienia wynagrodzeń.

Fizjoterapeuci stanowią istotny element zespołu leczącego, jednak dotychczas byli oni często lekceważeni przez rządzących i osoby odpowiedzialne za funkcjonowanie publicznej ochrony zdrowia. Wyrazem tego lekceważenia były i są niskie wynagrodzenia fizjoterapeutów, zmuszające ich często do pracy na kilku etatach, co rodzi permanentne przemęczenie i może stanowić zagrożenie tak dla samych fizjoterapeutów, jak i ich pacjentów

"Co będzie dalej, zależy od decyzji ministerstwa"

Zarówno diagności, jak i fizjoterapeuci podkreślają, że starają się robić wszystko, żeby na proteście nie ucierpieli pacjenci - Nie chcemy, żeby społeczeństwo było karane przez niewydolność systemu. Pacjenci i tak są już karani, bo muszą czekać pół roku na rehabilitacje.

Tymczasem do protestu przyłącza się coraz więcej pracowników laboratoriów i fizjoterapii, nawet tych, którzy nie są zrzeszeni z związkach zawodowych. Część rehabilitantów, na znak protestu, do pracy przychodzi ubrana na czarno.

- Obawiamy się, ze jeśli nasze postulaty nie zostaną spełnione, ta głodówka może przerodzić się w protest ogólnopolski o zupełnie innym wymiarze - alarmują. Na 27 maja, w dzień diagnosty laboratoryjnego, zaplanowano akcję oddawania krwi. - Apelujemy do wszystkich pracowników laboratoriów diagnostycznych w Polsce, aby na ten jeden dzień wzięli urlop na żądanie - dodaje diagnosta Łukasz Tucki.

W środę 29 maja mają odbyć się kolejne rozmowy przedstawicieli związków zawodowych fizjoterapeutów i diagnostów z ministrem Łukaszem Szumowskim i prezesem NFZ Andrzejem Jacyną. - Jesteśmy na tyle zdeterminowani, że nie odpuścimy. Co będzie dalej, zależy od decyzji ministerstwa.


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto