Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Niebawem szóstka śmiałków z harcerskiej drużyny wodnej wypłynie na Bałtyk

MICHAŁ WROŃSKI
Od lewej: "Mycha", Arek, "Grucha", "Kusza" i Wojtek. Pochyleni na mapą ustalają ostatnie szczegóły trasy. foto; IRENEUSZ DOROŻAŃSKI
Od lewej: "Mycha", Arek, "Grucha", "Kusza" i Wojtek. Pochyleni na mapą ustalają ostatnie szczegóły trasy. foto; IRENEUSZ DOROŻAŃSKI
Przed nimi około 800 mil morskich. Wyruszają 2 sierpnia z Trzebieży (k. Szczecina). W ciągu czterech - pięciu dni zamierzają dotrzeć do szwedzkiej wyspy Gotlandii, a następnie przez cieśninę Kalmarską, wyspę Oland, ...

Przed nimi około 800 mil morskich. Wyruszają 2 sierpnia z Trzebieży (k. Szczecina). W ciągu czterech - pięciu dni zamierzają dotrzeć do szwedzkiej wyspy Gotlandii, a następnie przez cieśninę Kalmarską, wyspę Oland, Bornholm i Sassnitz wrócić na polskie wybrzeże. Dla szóstki śmiałków z IV drużyny wodnej "Hook" wyprawa na Bałtyk to swoiste zwieńczenie ich dotychczasowej przygody z żeglarstwem.

- Pomysł narodził się po ubiegłorocznym rejsie do Kaliningradu. Ekipa stwierdziła, że najwyższy czas, żeby popłynąć gdzieś prawdziwym jachtem morskim, a nie męczyć się znowu szalupą. Mówiąc wprost, zachciało się nam trochę luksusu - wyjaśnia bosman Wojtek Orszulik, który jako dyplomowany sternik jachtowy pełnić będzie funkcję kapitana podczas wakacyjnej eskapady.

Ów wymarzony luksus to 12-godzinne wachty, minimalna ilość snu oraz perspektywa niepewnej pogody i choroby morskiej. Wszystko to na powierzchni 27 metrów kwadratowych, bo tyle właśnie liczy sobie pokład jachtu typu ?Carter 30?, ktory przez dwa tygodnie będzie wspólnym domem dla szóstki żeglarzy. Przeciętnego zjadacza chleba taka wizja wakacyjnego wypoczynku może przyprawić o palpitacje serca - dla harcerzy to spełnienie marzeń.

- Za bardzo nas ciągnie na morze, żebyśmy mieli rezygnować. Wiadomo, że może być różnie, ale nie ma co się martwić na zapas. Wszystko będzie zależeć od warunków pogodowych, naszej wiedzy i atmosfery w załodze - krótko puentuje "Kusza".

Jeśli idzie o ten ostatni czynnik to teoretycznie powinno być najmniej trudności. Choć w tym gronie na jednym pokładzie spotkają się dopiero po raz pierwszy, to jednak cała szóstka już od lat zna się z drużynowych rejsów po Mazurach i wie czego można się po sobie nawzajem spodziewać. Czwórka z nich brała też udział we wspomnianej już wyprawie do Kaliningradu. Przygotowania do rejsu trwały już od ubiegłego roku i w tym czasie chętni do wzięcia w nim udziału mogli sobie dokładnie przemyśleć wszystkie "za" i "przeciw" tej eskapady.

- W ciągu tych blisko 10 lat istnienia drużyny każdy zdążył się już mniej więcej przekonać o swoich możliwościach, więc na udział zdecydowali się tylko ci, którzy byli na sto procent przekonani, że sobie dadzą radę na takim rejsie. Dzięki temu selekcja dokonała się w naturalny sposób. Nie było sytuacji, że musiałem komuś powiedzieć: "ty nie płyniesz" - tłumaczy Wojtek.

Decyzję o celu wyprawy poprzedził "wywiad" wśród starszych żeglarzy z ośrodka w Poraju oraz lektura licznych przewodników. Równocześnie trwały starania o czarter jachtu i kompletowanie sprzętu. Tym razem, poza "harcerskim standardem" wyposażenie załogi uzupełnia mała biblioteczka z zakresu nawigacji, meteorologii i topografii Bałtyku, zestaw map oraz świeżo kupiony GPS (oczywiście nie może też zabraknąć gitary, jak sami mówią to najlepszy sposób na wszelkie stresy).

W tej chwili przygotowania dobiegają końca. Za kilka tygodni zacznie się spełniać ich marzenie o wielkiej przygodzie. Mimo programowego optymizmu harcerze nie lekceważą jednak potęgi morskiego żywiołu.
- Trzeba być świadomym, że morze to nie piaskownica i tylko ?mądrym się kłania?. To mój trzynasty rejs, ale dla mnie trzynastka nigdy nie była pechowa, więc mam nadzieję, że i tym razem będzie podobnie. Dla całej załogi taka wyprawa będzie nie tylko wspaniałą przygodą, ale też znakomitą lekcją odpowiedzialności i zaradności. Przed wypłynięciem spędzimy jeszcze kilka "relaksowych" dni w Gdańsku, żeby zobaczyć największe żaglowce świata podczas rozgrywanych tam regat Cutty Sark, a potem już sami ruszamy na morze - mówi Wojtek.
Życzymy zatem pomyślnych wiatrów i stopy wody pod kilem.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rudaslaska.naszemiasto.pl Nasze Miasto