O krok od tragedii

- Od kilku dni przy ulicy Brzozowej 11 jest otwarta szafka energetyczna. Kilka metrów dalej stoi latarnia, z której wystają kable, bo brakuje zabezpieczającej je płytki. Nikt na to nie reaguje. Dziś kilka metrów dalej konserwator z administracji naprawiał ławeczkę - i co, nic nie widział?

Przecież jakieś dziecko może ze zwykłej ciekawości dotknąć któregoś z kabli i tragedia gotowa ? poskarżył się nam w piątek pan Tadeusz Dyjak, mieszkający w Kochłowicach.

- To są szafki Telekomunikacji Polskiej. Wczoraj dzwoniliśmy w tej sprawie na Błękitną Linię, gdzie usłyszeliśmy, że teraz jest wiele takich awarii i nie wiadomo, kiedy ta zostanie usunięta - powiedziała nam kierowniczka administracji numer 5 Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej.

Cóż, kiedy właścicielem wspomnianych szafek nie jest "tepsa", lecz Śląska Telewizja Kablowa...

- To efekt plagi kradzieży na złom. W ciągu jednego dnia tracimy nawet po 20 takich elementów. Niedawno złodzieje skradli także drzwiczki z szafki przy ulicy Radoszowskiej - tłumaczył w piątek Mariusz Grześciok ze ŚTK.

Około godziny 15.30 w piątek przyjechaliśmy na ulicę Brzozową 11 - szafka Śląskiej Telewizji Kablowej istotnie zabezpieczona była taśmą Straży Miejskiej, lecz o zabezpieczeniu latarni nikt już nie pomyślał.

Andrzej Nowak, rzecznik prasowy Straży Miejskiej

Otwarte szafki energetyczne przy ulicy Brzozowej 11 i Radoszowskiej 139 zostały otaśmowane przez naszych funkcjonariuszy, więc nikt postronny nie powinien mieć dostępu do znajdujących się w nich kabli. Ich właściciel zapowiedział, że od tego tygodnia rozpocznie wymianę drzwiczek na nowe. Jeśli jednak do tego nie dojdzie, to skierujemy przeciw niemu wniosek do sądu z tytułu zaniedbania swych obowiązków względem zabezpieczenia tych urządzeń.