Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pożar w kopalni Paweł. Płonął szyb Schaffgotsch [HISTORIA MIASTA]

Grażyna Kuźnik
arc.
Cała dzielnica biegnie pod kopalnię "Paweł", bo dymy i ogień widać z daleka. Nikt nie wie, czy zapaliło się pod ziemią, czy na powierzchni, kto zginął. Słychać lamenty i płacze. Straż pożarna nadjeżdża na sygnale z każdej strony, najpierw z Goduli.

Do tłumu wychodzi kierownictwo kopalni i uspokaja, że to zapalił się szyb Schaffgotsch, pracownicy uratowani. Jak to, żelazny szyb w ogniu? A tak, bo jest oblepiony smarami. Prasa będzie pisać, że czterech monterów cudem uciekło z płonącej pułapki. Ocalił ich wiatr, który na jedną decydującą chwilę powiał w dobrą stronę.

Józef Zdrolik, Józef Kurka, Oswald Gawron i Augustyn Stanik z Chebzia tego dnia wiszą na żelaznych żebrach szybu, bo muszą rozebrać zepsute koło wyciągowe. Korzystają z aparatów tlenowych do stapiania metalu. Nagle iskry spadają na kawałek wieży pod nimi i niemal natychmiast wybucha wielki pożar. Monterzy nie wiedzą, że wieży nikt nie czyści, z góry na dół jest zaplamiona łatwopalnymi smarami,

Czterej mężczyźni są teraz uwięzieni na szczycie szybu o wysokości 25 metrów i nie widać dla nich ratunku. Ale nagle wiatr z całej siły wieje w przeciwną stronę, uchyla płomienie i zostawia im wolną drogę. Mogą uciec drabinami. Ledwo zeszli na dół, a ogień wraca na swoje miejsce i pochłania drewniane drabiny. Monterzy są jednak bezpieczni. Nie mogą uwierzyć w swoje szczęście.

Inspektorzy z Urzędu Górniczego w Chorzowie, panowie Kleszka i Anasiewicz, jak podaje ówczesna gazeta "Polonia" - żadnej radości nie okazują, gdy widzą, co się stało. Dlaczego szyb był taki brudny? Kto wpuścił tam monterów? Szefowie kopalni wiją się jak piskorze. Z szybem Schaffgotsch jest tak, że codziennie trzeba smarować linę wyciągową. Smar dostaje się na wieżę, nikt go jednak nie zbiera. Bo tam nie prószy się ognia. Nagle psuje się maszyna wyciągowa, poszła ekipa z tymi aparatami. Ludzie mogli żywcem spłonąć, nikt o tym nie pomyślał.
Kopalnia "Paweł" jest ważnym pracodawcą w Chebziu. Zatrudnia 900 osób, 200 już wysłała na przymusowy urlop. Urząd Górniczy ogranicza się więc do upomnienia.

Kopalnia "Paweł", wcześniej "Paulus" w Chebziu powstała w latach 1861-62. Dwadzieścia lat później połączoną ją z inną i utworzono "Paulus-Hohenzollern".
Jej właścicielem od 1906 roku były Zakłady Hrabiostwa Schaffgotschów. Kopalnia uchodziła za jedną z najlepiej wyposażonych w Prusach. Po podziale Górnego Śląska kopalnia "Hohenzollern" znalazła się w Bytomiu po stronie niemieckiej, a "Paulus" czyli "Paweł" po stronie polskiej. Kopalnia była ważna dla dzielnicy i dawała pracę przez całe lata. W 1971 roku weszła w skład KWK Wawel. Ostateczna likwidacja nastąpiła pod koniec lat 80-tych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rudaslaska.naszemiasto.pl Nasze Miasto