Jest rok 1934 - ida do szkoły z tabliczką, godomy po śląsku, czyli po naszemu. Nasze frele - znaczy panie nauczycielki z Kresów (nie wiem, czemu tak godali na nie) - miały wiele kłopotu z nami, i z tym godaniem. Ale my sie w końcu dogodali.
To właśnie chciałam powiedzieć, bo durch wadzicie sie z nami i nie chcecie sie dogodać. Nie Wasza redakcja, ino te drugie mądrale, co to piszecie o nich. Poza tym Częstochowa, Zagłębie to nie Górny Śląsk. Ale jak łoni do nos przyszli, to musimy sie dogodać. Wędrówki ludów były i są. Opa, dziadek, starzyk, staroszek by pedzioł: "Nie gorszom sie łoni, jakoś to bydzie, przeca". Pozdrawiam wszystkich.
Menedżer sportowy - zbawienie czy zło konieczne?