Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Recepta na wychowanie

Monika Krężel, Katarzyna Kachel
Wyniki badań w polskich szkołach przedstawił wczoraj prof. Janusz Czapiński.
Wyniki badań w polskich szkołach przedstawił wczoraj prof. Janusz Czapiński.
W polskiej szkole uczniowie wiedzą, czym są alkohol, narkotyki i papierosy. Nieuzasadniona jest opinia, że szkoła jest siedliskiem zła. Jej podstawowym problemem nie są używki, lecz to, że uczniowie są nieufnie ...

W polskiej szkole uczniowie wiedzą, czym są alkohol, narkotyki i papierosy. Nieuzasadniona jest opinia, że szkoła jest siedliskiem zła. Jej podstawowym problemem nie są używki, lecz to, że uczniowie są nieufnie nastawieni do nauczycieli, a rodzice w ogóle nie interesują się swoimi dziećmi.

Przemoc i używki

Kilkudziesięciu pedagogów, psychologów, samorządowców i terapeutów wzięło wczoraj udział w Warszawie w debacie podsumowującej kolejny etap naszej kampanii "Szkoła bez przemocy". Prof. Janusz Czapiński, psycholog społeczny z Uniwersytetu Warszawskiego, zaprezentował wyniki badań przeprowadzonych w podstawówkach, gimnazjach, liceach i technikach. Dzięki temu audytowi wiemy znacznie więcej na temat problemów polskich szkół. Przebadaliśmy 12.640 uczniów i 2.737 nauczycieli z blisko dwustu placówek. Pytaliśmy o przemoc i używki, ale także o sytuację w domu, o to, czy rodzice są bezrobotni i w jakim stopniu kontaktują się ze szkołą.

Kultura nienawiści

Powinien nas niepokoić problem związany z odpowiedzią na pytanie, czy polska szkoła wychowuje obywateli. Okazuje się, że nie. Młodzież konserwuje postawy wyniesione z domu, żyje w kulturze nienawiści - stwierdził prof. Czapiński. - Polska ma najniższy wśród krajów Unii Europejskiej wskaźnik zaufania wobec innych. Zaledwie 8 proc. osiemnastolatków ufa innym ludziom. Młodzi ludzie wchodzą w buty swoich rodziców, nieufnie nastawionych do sąsiadów czy nawet do pasażerów w pociągu - dodał.

Jednym z głównych problemów polskiej szkoły są... rodzice uczniów. Niemal 90 proc. nastolatków biorących narkotyki pochodzi z rodzin niepełnych, ma bezrobotnych rodziców albo wychowuje się w rodzinach, gdzie dzieci nie czują się kochane.

Państwo i rodzina

Przemoc jest w większości placówek, ale też każda szkoła może ją ograniczyć.

- Pod warunkiem, że zacznie od czegoś innego niż karanie - podkreślił prof. Adam Frączek, rektor Akademii Pedagogiki Specjalnej w Warszawie. - Są trzy warunki gwarantujące ograniczenie przemocy. Trzeba zmierzać do tego, by uczeń polubił szkołę i miał do niej zaufanie, poza tym on musi mieć wsparcie w swoich nauczycielach, bo wtedy będzie czuł się bezpiecznie. I wreszcie trzeba nagradzać ucznia za wszystko co dobre. Gdy zaczniemy od dyscyplinowania uczniów, żaden z nich nie polubi nauczyciela za to, że go najzwyczajniej karze - wyjaśnił.

W dyskusji wzięła też udział Maria Nowak, posłanka PiS, wiceprzewodnicząca sejmowej komisji edukacji, nauki i młodzieży.

- Szkoła musi współpracować z rodziną, to na rodziców spada obowiązek wychowywania dzieci. Państwo może rodzinę wspierać, jeśli ta sobie nie radzi - mówiła parlamentarzystka.

Trzeba rozmawiać

Prof. Czapiński zauważył, że uczniowie piją, palą papierosy i narkotyzują się, bo chcą w ten sposób zrewanżować się światu, w którym żyją.

- Dziecko ma potrzebę bycia kochanym, chce silnej więzi z innymi ludźmi. Gdy zapewnimy naszym dzieciom te warunki, to bez specjalnego zmieniania prawa wyeliminujemy morze zła - zapewnił profesor.

Z kolei Włodzimierz Paszyński, wiceprezydent Warszawy, a z zawodu nauczyciel, były kurator i były wiceminister edukacji, krytykował stosowane w szkołach programy wychowania.

- To fikcja, papiery, które nikomu nie służą - mówił. Dodał, że co prawda nie ma recepty na patologie w szkole, jednak wiele zależy od wychowawców. - Kluczami do wychowania są przyjazny nauczyciel i rozmowy - radził.


Kary po amerykańsku

W krakowskim Zespole Szkół Gastronomicznych nr 2 skończyło się przymykanie oczu na bicie, plucie czy wagary. Za każde złamanie prawa uczniowie są karani ostrzej. To efekt wprowadzenia nowego, amerykańskiego systemu dyscyplinarnego. Henryk Hołysz, dyrektor zespołu szkół, pracuje z nauczycielami nad nowym systemem kar i nagród.

- Jeśli przyłapiemy ucznia na paleniu w toalecie, niech po sobie posprząta. Jeśli pójdzie na wagary, cofniemy mu zgodę na atrakcyjny staż czy wymianę zagraniczną. Agresywne zachowanie ukarzemy brakiem wstępu do multimedialnej pracowni - podaje przykłady.

Zasada jest taka, by kary, podzielone na grupy w zależności od wagi przewinienia, ograniczały przywileje, ale nie piętnowały ucznia. Dotychczas kary były mało skuteczne. Zgadzają się z tym uczniowie. Paulina Papież, uczennica tego zespołu szkół, twierdzi, że obniżenie oceny z zachowania czy ustna nagana nie robiły wrażenia na jej rówieśnikach. - Co innego zakaz wyjazdów za granicę - zauważa.

Skuteczność systemu dyscyplinarnego, stosowanego w amerykańskich szkołach, badał dr Jakub Kołodziejczyk z UJ. Wprowadzenie nowych zasad umożliwiło tamtejszym nauczycielom szybką reakcje na agresję, wagary czy narkotyki, a co najważniejsze, zmniejszyło liczbę konfliktów i wykroczeń.

- W polskich szkołach uparcie stosuje się upomnienia i nagany, a przecież kara powinna być nieprzyjemna dla ucznia. Kiedyś zostawiano łobuzów po lekcjach i to działało. Jeśli chcemy, by winny coś zrozumiał, trzeba dostosować konsekwencje do czynu - mówi dr Kołodziejczyk. I podaje przykłady: plułeś na korytarzu, posprzątasz, ale nie kosztem lekcji. Zniszczysz ławkę, naprawisz ją.

Zmuszanie do pracy nieletnich, zdaniem części rodziców, nie jest zgodne z prawem. Małgorzata Korzeniowska, matka gimnazjalisty, jest oburzona propozycjami. - Nie chciałabym, aby syn uczył się w szkole, gdzie musi myć toalety - mówi.

Przeciwnikiem dyscyplinarnego systemu i karania pracą jest też Waldemar Kraśnikiewicz, rzecznik praw ucznia i dziecka w opolskim kuratorium. - Nie wierzę, że takie kary są skuteczne. W naszych szkołach rozpatrujemy każdego indywidualnie, nie według systemu - zapewnia.

Ale nie wszyscy podzielają tę opinię. Wiesława Lipińska z Biura Praw Dziecka nie doszukuje się w stosowaniu "amerykańskich" kar niczego nielegalnego. - Sprzątanie czy naprawianie tego, co się zniszczyło albo zostawanie po lekcji nie narusza praw ucznia i godności człowieka. Praca jest wychowawcza. Ale na wprowadzenie takich zasad do statutu szkoły muszą się jednak zgodzić rodzice i uczniowie - zaznacza.

Prezentacja dobrych praktyk

W kampanii społecznej "Szkoła bez przemocy" biorą udział dzienniki regionalne dwóch grup wydawniczych: Polskapresse i Media Regionalne. Założenia kampanii, kodeks "Szkoły bez przemocy", porady dla uczniów, nauczycieli i rodziców, zapisy czatów internetowych, prezentacje dobrych praktyk i mnóstwo ciekawych i użytecznych informacji znajdziecie na stronie

www.szkolabezprzemocy.pl.
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto