Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Runmageddon Silesia 2017 w Szczyrku: opony na plecy i biegiem na szczyt! [WIDEO, ZDJĘCIA]

Redakcja
Runmageddon Silesia 2017 w Szczyrku: To był chyba najtrudniejszy Runmageddon w historii. Podbiegi zmieniające nogi w watę, zejścia wymuszające pełną koncentrację, lód, błoto, woda, zasieki, ściany i wspinaczka. Ale to wszystko jakoś nie zniechęciło miłośników biegów przeszkodowych. W weekend w Szczyrku wystartowało ponad 5 tysięcy ludzi.

Normalny człowiek kiedy chce wejść na szczyt jakiejś góry unika raczej gramolenia się na nią w linii prostej. Jeśli tylko jest taka możliwość, szlaki przecinają zbocze zygzakiem. Odległość może i rośnie, ale za to przewyższenia nie dają się tak we znaki. Po prostu nie jest tak stromo.

Ale w Runmageddonie nie startują normalni ludzie. Startują w nim osoby, które nie tylko wybiorą właśnie najbardziej stromą drogę, ale jeszcze wezmą na ten szczyt ze sobą dwie samochodowe opony. Tylko po to żeby potem z nimi zawrócić, trochę się poczołgać w błocie ciągnąć je ze sobą, odnieść na miejsc i ruszyć dalej. Tacy to są ludzie.

Zorganizowany w ubiegły weekend Runmageddon Silesia w Szczyrku zapowiadał się jako jeden z trudniejszych, jeśli nie najtrudniejszy bieg spod tego szyldu. Po raz pierwszy bowiem imprezę zorganizowano w tak wysokich górach. Zapowiedzi okazały się jak najbardziej zgodne z prawdą.

ZOBACZ TAKŻE:
Runmageddon Silesia 2017. Rekrut za nami. Trwa Hardcore [ZDJĘCIA, WYNIKI]

Dystans Rekrut - 6 km, 30 przeszkód (w teorii, w praktyce zawsze do trasy doliczany jest "VAT", więc tu wyszło 8,5 km). Dystans niby niepozorny, biegaliśmy kilkukrotnie dłuższe. Ale nie w górach. Zostańmy przy tym. Zaczyna się standardowo. Już w miasteczku biegowym pojawia się adrenalina i dobry nastrój, potem rozgrzewka, emocje sięgają zenitu, odliczanie, okrzyk, start przez kłęby dymu. Najpierw niezbyt szybko, stawka jeszcze się nie rozciągnęła. Spokojny trucht, lekko pod górę. Pierwsza przeszkoda. Dźwiganie belek bodajże. Bez zaskoczeń.

I tak przez może 10 minut. Bo potem zaczyna się podbieg. Choć to duże słowo, bo biegnie już mało kto. Trucht zamienia się w marsz, a ten w powłóczenie nogami i opieranie rąk na kolanach. Dobra, jesteśmy w górach. Zaraz teren się lekko wypłaszczy, potem znowu wypiętrzy i tak dalej.

Jak wygląda przygotowanie trasy Runmageddonu?

No właśnie nie do końca. Pierwszy podbieg ginie za zakrętem. A za nim? Kolejny podbieg. I jeszcze jeden. Po drodze jakieś ścianki do przeskoczenia. Nie biegnie już nikt. Po chwili rzeczywiście przychodzi lekka ulga w postaci kilkuset metrów płaskiego terenu. Ale tylko po to żeby dobiec do linii wyciągu i rozpocząć prawdziwą wspinaczkę. W linii prostej na górę w stronę Małego Skrzycznego. Na dystansie jakichś 400 metrów ok. 150 metrów przewyższenia. Po jakimś czasie dochodzi do tego, że rękami staramy się jakoś odciążyć nogi. Na końcu powiedzenie o nogach z waty przestało brzmieć abstrakcyjnie.

No ale podbieg się skończył. Gorzej nie będzie, co? No cóż. Po kilku minutach dostajemy powtórkę. Z tym, że rękami już sobie nie pomożemy, bo trzymamy w nich dwie opony samochodowe. No i końca nie widać, bo znika w chmurach. Ale to może akurat i lepiej.

Pierwsze 4 km szczyrkowskiego Rekruta to był zdecydowanie najtrudniejszy odcinek Runmageddonu, jaki przebiegłem. A mam na koncie kilka startów na hałdach i Pustyni Błędowskiej. Góry to jednak zupełnie inne bajka. Oczywiście druga połowa dystansu była już o niebo łatwiejsza. Sztuczne przeszkody nie dają w kość tak jak natura. Trzeba było tylko uważać na kostki i kolana przy ostrych zbiegach, i przyzwyczaić się do skurczów. Ale najgorsze było już za nami.

No właśnie, za nami, czyli zawodnikami sobotniego Rekruta, najgorsze było po wspięciu się na Małe Skrzyczne. Zawodnicy niedzielnego Hardcore'a po tych 4 km mieli do pokonania jeszcze z 20. Nie muszę chyba dodawać, że nie wszystkie z górki.

Ale to jakoś nikogo nie zniechęciło. Nie zrobiła tego nawet gorsza niż w sobotę pogoda. Hardcora ukończyło ponad 2 tys. osób, podczas gdy Rekruta ponad 1,9 tys. Dodajmy do tego ok. 1 tys. na trasie Intro (3 km), dzieciaki startujące w formule Kids oraz osoby, które wystartowały, ale biegu nie ukończyły i okazuje się, że w weekend w Runmageddonie w Szczyrku udział wzięło ponad 5 tys. ludzi.

Najszybszy w Rekrucie z czasem 1:07:22 był Tomasz Oślizło z drużyny xRunners. Jego kolega z ekipy, Dawid Hajnos, był za to najszybszy na Hardcorze. Potrzebował zaledwie 2 godz. 43 min. i 11 sek.

GÓRSKI RUNMAGEDDON SILESIA REKRUT W SZCZYRKU - WYNIKI

Dwudniowy Runmageddon w Szczyrku był atrakcją nie tylko dla biegaczy. Każdej imprezie towarzyszy miasteczko festiwalowe. W nim m.in strefa gastro, stoiska sportowych marek, strefa challenge. Do tego oczywiście całe zaplecze dla uczestników. W Szczyrku miasteczko powstało całkowicie od zera. Tym bardziej zaskoczyła mnie gorąca woda w prysznicach.

Dziennik Zachodni jest patronem medialnym Runmageddonu Silesia

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto