Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Uczniowie nie pojechali na obiecaną wycieczkę, ławek nie ukończono, a obie strony przerzucają się pretensjami

Michał Wroński
Andreas Stefanneli, właściciel Stauss-Perlite wraz z Markiem Zielińskim, przedstawicielem firmy, a równocześnie prezesem Towarzystwa Polsko-Austriackiego nie byli zachwyceni stanem „wiedeńskich ławek”.
Andreas Stefanneli, właściciel Stauss-Perlite wraz z Markiem Zielińskim, przedstawicielem firmy, a równocześnie prezesem Towarzystwa Polsko-Austriackiego nie byli zachwyceni stanem „wiedeńskich ławek”.
W atmosferze wzajemnych pretensji kończy się współpraca austriackiej firmy Stauss-Perlite i Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 6. Ofiarami stali się uczniowie, którzy zostali wystawieni "do wiatru".

W atmosferze wzajemnych pretensji kończy się współpraca austriackiej firmy Stauss-Perlite i Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 6. Ofiarami stali się uczniowie, którzy zostali wystawieni "do wiatru".

W kwietniu młodzież z Kopernika wzięła udział w konkursie na Wiedeńskie ławki - chodziło o to, by odnowić stojące na szkolnym zieleńcu siedziska, nawiązując do stylu wiedeńskiego architekta Friedensreicha Hundertwassera. Na pomysł wpadli sami uczniowie, zaintrygowani małą architekturą Wiednia, z którą mieli okazję się zapoznać podczas wcześniejszych praktyk w austriackiej firmie. Młodzież natychmiast podchwyciła tą inicjatywę - do konkursu zgłoszono około trzydziestu projektów, do realizacji zakwalifikowano niecałą dziesiątkę.

Finał konkursu wypadł obiecująco. Co prawda przed oficjalnym podsumowaniem imprezy większości ławek nie była jeszcze ukończona, lecz nikt nie wątpił, że awangardowe siedziska niebawem będą kolorową "wizytówką" szkoły. Autorom najlepszych projektów - siedmiorgu uczniom - obiecano kilkudniowy wyjazd do Wiednia.

I na tym się skończyło. Choć od konkursu minęło już pięć miesięcy to wyróżnieni uczniowie mogli zobaczyć Wiedeń co najwyżej w telewizji, a większość stojących przy szkole ławek zdecydowanie nie kwalifikuje się do miana "wizytówek".

- Niewiele pracy trzeba, aby je dokończyć. Tym większa szkoda że tego nie zrobiono - skwitował sytuację Andreas Stefanneli, właściciel Stauss-Perlite który wraz z Markiem Zielińskim, przedstawicielem firmy, a równocześnie prezesem Towarzystwa Polsko-Austriackiego przyjechali w miniony czwartek do Rudy Śląskiej. Z ich punktu widzenia sprawa jest prosta: szkoda było uczniowskiego czasu, pracy i zapału. Winą za taki stan rzeczy obarczają nauczycieli i dyrekcję szkoły. - Nie dopilnowali tej sprawy - kwituje Marek Zieliński.

Inaczej widzi sytuację Jolanta Szcześniak, która od trzech tygodni kieruje Kopernikiem. Przyznaje, iż ławki powinny być ukończone do końca czerwca. Od razu dodaje jednak, iż wbrew wcześniejszym deklaracjom austriacki partner nie dostarczył przed konkursem niezbędnych materiałów.

- Otrzymaliśmy tylko siatkę budowlaną, resztę wyprosiliśmy w różnych firmach, a drewno musieliśmy zakupić z własnych funduszy. Gdybyśmy wówczas dostali materiały, tej sprawy by dziś nie było. Materiałów jednak dalej nie mamy, a przy naszych obecnych potrzebach trudno spodziewać się, że zamiast łatać dziurawy dach będziemy wykańczać ławki. Z drugiej strony trudno też zmobilizować uczniów do podjęcia się tego zadania skoro obiecana wycieczka nie doszła do skutku - tłumaczy. Odziedziczoną sytuację wokół wiedeńskich ławek określa krótko: niezły pasztet. Można go było uniknąć zawierając formalną umowę, precyzującą zobowiązania obu stron - wszelkie ustalenia poczyniono jednak ustnie i teraz są tego efekty.

Zarówno obecna, jak i poprzednia dyrektor szkoły uważają, że za niezrealizowany wyjazd do Wiednia odpowiada przedstawiciel austriackiej firmy. Nie wywiązał się ze swych obietnic - przekonują pedagodzy.

- Ja się z niczego nie wycofuję. Było uzgodnione, że urząd miasta płaci za przejazd, szkoła za noclegi, a ja przejmuję opiekę nad uczniami w Austrii. Teraz zaś widzę, że szkoła chce wszystko zrzucić na mnie, ale ja nie zamierzam tego sponsorować. Coś za coś. Gdyby jeszcze ławki były skończone, to mógłbym powiedzieć, że to dla firmy jakaś reklama, lecz w tej sytuacji nie ma o czym mówić - ripostuje Marek Zieliński.

O dalszej współpracy Kopernika z austriacką firmą można już raczej zapomnieć. Marek Zieliński kontaktuje się z Anną Górską-Beuth, poprzednią dyrektorką Kopernika (obecnie kierującą Zespołem Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1) i samymi uczniami. - Ja do tej pory nie miałam jeszcze okazji go poznać, choć tyle o nim słyszę. Nie odpowiada na telefony, a przebywając na terenie szkoły nie uznaje nawet za stosowne przyjść się przywitać. Chętnie zaproszę więc pana Zielińskiego na kawę i powiem, co sądzę o tej sprawie - deklaruje dyrektor Szcześniak.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rudaslaska.naszemiasto.pl Nasze Miasto