MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Uratują schron

Teresa Semik
Po remoncie zabytkowego schronu bojowego Eugeniusz i Łukasz Czogałowie z przyjaciółmi Jadwigą i Lucjanem Wodarzami (na zdjęciu w środku) zamierzają prezentować w nim historię śląskiego pogranicza.
Po remoncie zabytkowego schronu bojowego Eugeniusz i Łukasz Czogałowie z przyjaciółmi Jadwigą i Lucjanem Wodarzami (na zdjęciu w środku) zamierzają prezentować w nim historię śląskiego pogranicza.
Zamiast altanki Łukasz Czogała ma na swojej działce... schron bojowy. Solidny - żelbetonowy i gazoszczelny, z oryginalnymi drzwiami pancernymi. Sąsiedzi obok uprawiają grządki i stroją ogrodowe zabudowania, on z rodziną ...

Zamiast altanki Łukasz Czogała ma na swojej działce... schron bojowy. Solidny - żelbetonowy i gazoszczelny, z oryginalnymi drzwiami pancernymi. Sąsiedzi obok uprawiają grządki i stroją ogrodowe zabudowania, on z rodziną i przyjaciółmi remontuje ten zabytkowy bunkier z 1937 roku.

Na terenie ogródków działkowych "Nadzieja" w Rudzie Śląskiej to jedyny taki obiekt militarny. Eugeniusz Czogała, miłośnik śląskich militariów, na co dzień pracownik kopalni "Halemba" przekonał syna Łukasza, studenta Politechniki Śląskiej, że warto podjąć to wyzwanie. Choćby z myślą o dziadkach i pradziadkach - powstańcach śląskich.

Schron bojowy jest częścią Obszaru Warownego "Śląsk". Umocnienia budowano tu od 1933 roku, najpierw na odcinku 21 km, by chroniły przed niemieckim atakiem Katowice i Chorzów oraz zlokalizowane w rejonie zakłady przemysłowe. Do wybuchu drugiej wojny światowej śląska linia Maginota liczyła ponad 180 różnego rodzaju fortyfikacji. Schron w ogródku Czogałów nosił numer 75. W książce pt. Fortyfikacje Obszaru Warownego "Śląsk", wydanej w 2006 roku nakładem Stowarzyszenia na rzecz Zabytków Fortyfikacji Pro Fortalicium, odnajdujemy wzmiankę na jego temat. Piotr Skupień pisze, że jest to schron broni maszynowej. Uzbrojenie składało się z jednego rkm-u oraz dwóch, trzech

ckm-ów - jeden znajdował się w pancernej kopule, a kolejne w ścianach bocznych. Wewnątrz mogło przebywać około 15 żołnierzy i samodzielnie bronić się przez kilka dni.

Czogałowie z przyjaciółmi najpierw zabrali się za porządkowanie terenu wokół budowli. Do przeniesienia jest olbrzymia pryzma ziemi, jakieś 300 ton, by odsłonić przedpole schronu.

- Mamy problemy z odtworzeniem oryginalnych elementów, bo na przykład nie produkuje się już kształtowników o takich wymiarach, jakie zastosowano w czasie budowy schronu - mówi Eugeniusz Czogała.

Wszystko robią pod okiem Stowarzyszenia Pro Fortalicium - jedynej w swoim rodzaju organizacji grupującej miłośników zabytków najnowszej architektury militarnej na Śląsku. Przedwojenne dokumenty techniczne przepadły, a każdy z nich projektowany był indywidualnie przez wyznaczonego sztabowca z Armii Kraków. Zachował się plan, który wykonali Niemcy, gdy zajęli te tereny i przystąpili do inwentaryzacji śląskich schronów.

Wszystkie współcześnie wykonane repliki wyposażenia są odpowiednio opisane, by w przyszłości nie wprowadzać zwiedzających w błąd. Wewnątrz budowli zachowało się niewiele elementów z dawnego wyposażenia. Pod sufitem pozostały haki na oświetlenie - lampy naftowe, choć są też ślady wskazujące, że do bunkra podłączona była energia elektryczna. W pomieszczeniu dla załogi wystają z muru haki na prycze, w minitoalecie jest coś, co przypomina pisuar. Wiadomo, gdzie była maszynownia,

a gdzie izby bojowe. Każde miejsce zostało dokładnie zaplanowane. Musiała być zrzutnia łusek i wentylatory do odsysania spalin z broni maszynowej, specjalne ciągi wentylacyjne.

W stropie pozostała kopuła pancerna umożliwiająca prowadzenie ognia we wszystkie strony. W tym miejscu ściany schronu mają ponad dwa metry grubości.

- Na razie strop zabezpieczyliśmy lepikiem, potem położymy na niego warstwę darni, by - jak dawniej - wtopić fortecę w otoczenie - wyjaśnia Łukasz Czogała.

Na zewnętrznych ścianach budowli, grubych na metr, są jeszcze ślady po pociskach, niemniej armia niemiecka dość skutecznie ominęła te umocnienia. W 1945 roku z kolei Niemcy próbowali wykorzystać ich walory, wycofując się przed nacierającą Armią Czerwoną, ale też to im się nie udało.

Śląskie fortyfikacje należą do najliczniejszych i nie najgorzej zachowanych w Polsce, niemniej dewastacja umocnień jest zatrważająca. Przez wszystkie powojenne lata nie znalazły uznania w oczach urzędników zajmujących się obiektami zabytkowymi i nie są prawem chronione. Gdyby nie grupa hobbistów i zapaleńców, skupionych właśnie w Stowarzyszeniu Pro Fortalicium, pewnie dawno zarosłyby trawą.

Odrestaurowany schron będzie miał charakter izby muzealnej. - Eksponować w nim będziemy pamiątki po dziadkach powstańcach śląskich, działaczach związkowych. Chcemy pokazać historię śląskiego pogranicza - mówi 24-letni Łukasz.

Na restaurację wojskowych umocnień sprzed wojny z publicznej kasy nie przekazano nawet złotówki.

od 7 lat
Wideo

Materiał partnera zewnętrznego NBP

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rudaslaska.naszemiasto.pl Nasze Miasto