Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

WOJ. ŚLĄSKIE: Koniec dotacji dla kopalń

Aldona Minorczyk-Cichy
Spór o dotowanie górnictwa toczy się między resortami gospodarki i finansów.
Spór o dotowanie górnictwa toczy się między resortami gospodarki i finansów. fot. Arkadiusz Gola.
Mogliśmy walczyć w Komisji Europejskiej o dotacje rządowe dla górnictwa do 2022 roku, ale nawet nie spróbowaliśmy. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, starania wicepremiera Waldemara Pawlaka storpedował szef finansów Jacek Rostowski, który forsuje koncepcję prywatyzacji górnictwa.

- Nie komentujemy tej informacji. Obecna dotacja została podzielona - mówi Iwona Dżygała z resortu gospodarki.

Rzecz w tym, że jeszcze latem komisarz ds. konkurencji, Hiszpan Joaquin Almunia, zaproponował wydłużenie wygasającego w grudniu okresu dotowania górnictwa przez rządy do 2022 r. Pomysł podchwycili Niemcy. Zapalił się do niego także Pawlak. Niestety, kilka dni temu wiadro zimnej wody miał na niego wylać szef finansów. To nieoficjalna informacja. Ministerstwa jej nie komentują.

- To skandaliczne. Przecież chodzi o możliwość dotowania, a nie deklarację wydania konkretnych kwot - mówi Wacław Czerkawski z ZZ Górników w Polsce.
Szefa resortu finansów popiera Jerzy Markowski, były wiceminister przemysłu: - 400 mln zł dotacji dla spółek węglowych to za mało. Konieczne są rozwiązania podatkowe - zmniejszenie VAT-u i likwidacja podatku od wyrobisk.

Aby spółki węglowe mogły utrzymać wydobycie, muszą zainwestować 20 mld zł. Mają za małe zyski, by sfinansować to z bankowych kredytów. Gdyby rządowa pomoc do 2022 r. utrzymała się na tegorocznym poziomie, dałoby to 4,8 mld zł. Za ostatnią dotację m.in. pogłębiony zostanie szyb Bronisław w Mysłowicach-Wesołej i ruszą nowe pokłady w Janinie, Zofiówce, Pniówku oraz Budryku.


Nasze kopalnie bez dotacji
Więcej rządowych dotacji dla górnictwa niż rozdzielone kilka dni temu 400 mln zł nie będzie. Nieoficjalnie wiadomo, że podziękować za to możemy szefowi resortu finansów Jackowi Rostowskiemu, który chce prywatyzacji górnictwa.

Wicepremier Waldemar Pawlak wielokrotnie publicznie zapowiadał walkę w Komisji Europejskiej o możliwość dopłacania do górniczych inwestycji. Uzasadniał to rolą węgla w zapewnieniu bezpieczeństwa energetycznego. Aż 90 proc. energii produkujemy z węgla.

Aby utrzymać obecne wydobycie, stać się bardziej rentownym i sprostać zagranicznej konkurencji, konieczny jest dostęp do nowych zasobów. Na ten cel spółki muszą w ciągu najbliższych lat wyłożyć nawet 20 mld zł. Problem w tym, że nie mają tych pieniędzy. A bez inwestycji w nowe złoża za 10-15 lat kopalnie będą musiały na bramach wjazdowych zawiesić kłódki.

Na dalsze finansowanie górnictwa nie zgodził się resort finansów, a konkretnie jego szef Jacek Rostowski. Jest on przeciwnikiem dopłacania do węgla. Czy Pawlak złożył oręż i zaprzestanie starań o pieniądze dla górnictwa?

- Nie będziemy komentować tej sprawy - mówi Iwona Dżygała z Ministerstwa Gospodarki.

Pomoc państwa dla firm jest w Unii Europejskiej zakazana, ale dla górnictwa zrobiono wyjątek. Według KE, do 2014 roku państwa dotować mogą wyłącznie zamykane kopalnie. Hiszpański komisarz UE ds. konkurencji Joaquin Almunia zaproponował jednak zmianę, by państwa mogły dopłacać do górnictwa aż do 2022 roku. Walczą o to Niemcy, gdzie dotacja do branży wynosi rocznie aż 2 mld euro! Polska miała się do tych zmagań przyłączyć, ale zmieniła zdanie. Nieoficjalnie wiadomo, że za sprawą Jacka Rostowskiego.

Zdaniem resortu finansów kopalnie pieniędzy powinny szukać w bankach i na giełdzie. Jako przykład podawana jest lubelska Bogdanka, która przynosi zyski i jako pierwsza zadebiutowała na giełdzie. Pozostałym spółkom prywatyzacja jakoś nie wychodzi i ciągle jest odwlekana.

Sytuacji nie ułatwia fakt, że branżą w ostatnich tygodniach wstrząsnęła afera korupcyjna. Stanowiska stracili m.in. podejrzani o łapówkarstwo szefowie Kompanii Węglowej i KHW.

Na przeszkodzie restrukturyzacji spółek stoją związki zawodowe. Wymusiły na zarządzie Kompanii rezygnację z zamknięcia przynoszącej ogromne straty kopalni Halemba i ograniczenie zatrudnienia w całej spółce.
Wacław Czerkawski, wiceszef ZZ Górników w Polsce, postawę resortu finansów w sprawie dotacji dla górnictwa ocenia jako niezrozumiałą i skandaliczną.

- Dwa tygodnie temu była u nas delegacja przedsiębiorców i związkowców z Niemiec. Wiceminister gospodarki Joanna Strzelec-Łobodzińska oferowała im poparcie w walce o dotacje. Torpedowanie tego przez resort finansów jest niezrozumiałe. Nawet nie dajemy sobie szansy - mówi Czerkawski.

W górnictwie pracuje 100 tys. osób. Do tego trzeba doliczyć spółki, które bez węgla nie miałyby szans na przetrwanie.

Na co 400 mln?
Rząd zaakceptował podział 400 mln zł dotacji na inwestycje początkowe w górnictwie.
Najwięcej - 124 mln zł - dostanie Kompania Węglowa. Katowicki Holding Węglowy otrzyma 122 mln zł, Jastrzębska Spółka Węglowa 88 mln zł, Południowy Koncern Węglowy ponad 40 mln zł, a sprywatyzowana kopalnia Bogdanka na Lubelszczyźnie ponad 20 mln zł. Przy wyborze kierowano się kryterium efektywności wydatków, mających owocować lepszą dostępnością do złóż.


Dotacja niczego nie załatwia
Rozmowa z Jerzym Markowskim, ekspertem górniczym

Czy naszemu górnictwu są potrzebne rządowe dotacje?
Jestem ich przeciwnikiem, bo robią więcej złego niż dobrego. Te 400 mln zł, jakie spółki dostaną, ich problemów nie załatwią. Górnictwo potrzebuje na inwestycje 20 mld zł, a nie 400 mln. Nastroje w kraju nie sprzyjają dotowaniu branży. Węgiel na północy kosztuje 700-800 zł za tonę. Śląsk i jego mieszkańcy są źle postrzegani.

Jaka jest alternatywa dla dotacji?
Likwidacja irracjonalnego podatku od wyrobisk górniczych i obniżenie VAT-u na węgiel. Tego pierwszego podatku nie ma nigdzie na świecie. Z kolei VAT mamy najwyższy w Europie. Takie ulgi zamiast dotacji, wokół której tworzy się niezdrowa atmosfera, byłyby zdecydowanie lepszym wyjściem.

Niemcy jednak walczą o przedłużenie możliwości dotowania górnictwa do 2022 roku.
Ale tam stawką są 2 mld euro rocznie, a nie 400 mln zł. To spora różnica. Oni mają o co zabiegać.

Dlaczego nie spróbować?
W tym konkretnym przypadku przyznaję rację ministrowi Rostowskiemu. To nie rozwiąże problemów, a doprowadzi do nieporozumień i pogorszenia wizerunku regionu. Znowu Polska będzie mieć pretensje, że Śląsk, górnicy stawiają żądania. Po co to? Jest inna droga.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto