Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zwyczaje świąteczne na Śląsku. Tu Dzieciątko, tam Aniołek

Kamila Rożnowska
Zwyczaje świąteczne na Śląsku: pod obrus wkładamy trochę sianka
Zwyczaje świąteczne na Śląsku: pod obrus wkładamy trochę sianka Kamila Rożnowska
Zwyczaje świąteczne na Śląsku. Co dom, to różne zwyczaje bożonarodzeniowe. Ale można znaleźć wspólne elementy. Zofia Brachaczek z chorzowskiego muzeum na Wigilię przygotowuje m.in. żur z grzybami.

Zwyczaje świąteczne na Śląsku

Dzieciątko, które przynosi bożonarodzeniowe prezenty - to zdaniem Marka Szołtyska najważniejszy element śląskiej kultury, który nas wyróżnia w całym kraju. - Dzieciątko albo śmierć. Oczywiście śmierć śląskiej kultury - mówi Marek Szołtysek, zajmujący się śląską kulturą i kuchnią.

Ale, jak dodaje, nie wszędzie w naszym województwie mały Jezusek przychodzi z prezentami. Na Śląsku Cieszyńskim, gdzie dominowały elementy wyznania ewangelickiego, pod choinką prezenty zostawiał Aniołek. Bo Dzieciątko kojarzyło się za bardzo z kulturą katolicką.

Podobnie jak w okolicach Cieszyna, było w domu Zofii Brachaczek, etnografa z chorzowskiego skansenu, która wychowywała się w Wadowicach, w dawnym województwie krakowskim. Ona pod choinką znajdowała prezenty od Aniołka właśnie. Natomiast jej synowie, którzy urodzili się już na Śląsku, czekali na podarunki od Dzieciątka.

Jednak nie wszędzie w Polsce tradycyjnie obdarowujemy się prezentami w Wigilię. We wsi Wysoka pod Wadowicami np. nie ma takiego zwyczaju. Tam prezenty wręczane są 6 grudnia, w mikołajki.

A co niegdyś znajdowało się na śląskim wigilijnym stole? Wieczerza zaczynała się od zupy. Była to siemieniotka z pogańskimi krupami, czyli zupa przygotowywana na bazie ziaren konopi i podawana z kaszą. Teraz coraz rzadziej gości na naszych stołach i jest zastępowana zupą grzybową, rybną albo barszczem z uszkami lub krokietami. - Na pewno nie był to żur - mówi Szołtysek. - Żur jedzono na co dzień, więc w Wigilię można było tego nie ścierpieć - dodawał.
Ale np. Zofia Brachaczek przygotowuje na wigilijną kolację żur z grzybami. - Osobno gotuje się grzyby i do tego wywaru dodaje się żur, potem zabiela się śmietaną - mówi etnograf z chorzowskiego muzeum.

Zwyczaje świąteczne na Śląsku. Tu Dzieciątko, tam Aniołek

Potem na stołach lądowała ryba. Smażona po prostu na maśle, w panierce . Na Górnym Śląsku występowała z dodatkiem kapusty z grzybami lub kapusty z grochem i ziemniakami.

- Z kolei pod Pszczyną jest makaron z grzybami, a na Śląsku Cieszyńskim coś kombinują z fasolami - mówi Szołtysek. Jak się okazuje, karp jest dłużej na Śląsku niż śledzie. Te drugie przyjechały do nas w okresie, kiedy Śląsk był częścią Niemiec i wybudowano już kolej żelazną. Wtedy do naszego regionu trafiły typowe produkty z rynku niemieckiego. Śledź na Śląsku ma dopiero 120 lat.

Później następowała słodka część Wigilii, czyli makówki. Słodkie bułki, pokrojone w plastry i zalewane gotowanym makiem. - Kiedyś robiono je na wodzie, żeby nie skisły szybko. Teraz nie robi się tego w całych wannach, nie je się tego przez 2 tygodnie, więc makówki robi się na mleku - wyjaśnia Marek Szołtysek.

Zdaniem Szołtyska, cechą charakterystyczną śląskiej wigilii jest jej "starość" i tysiące odmian potraw, które podaje się podczas tej świątecznej wieczerzy. - A jak jeszcze wżeniają się ludzie spoza Śląska, to jeszcze bardziej nam się to komplikuje - dodaje historyk. Według niego, to wyzwanie dla badaczy, którzy mogliby stworzyć mapę tego, co się je w święta w naszym regionie.

Zwyczaje świąteczne na Śląsku: wigilijne wróżby

Siekierka pod stołem odstraszała złe siły.

Tradycyjnie pod biały obrus na wigilijnym stole wkłada się trochę sianka. Ale pod stół kładziono także siekierę, która miała domowników ustrzec przed złem. Pod talerzyk wkładano pieniążek, który miał zapewnić bogactwo na cały przyszły rok.

Źle, gdy świeca zgasła.

Jeśli płomień świecy ładnie się palił na wigilijnym stole, był to znak, że będzie to pomyślny rok dla wszystkich domowników. Kiedy dym ze świecy ciągnął w stronę drzwi, wróżono, że ktoś wkrótce opuści rodzinny dom. Najgorszym znakiem było zgaśnięcie świecy. Był to zwiastun śmierci.

Panny wyglądały, z której strony przyjdzie kawaler.

Po wieczerzy zwyczajowo dziewczęta zamiatały dom na opak, od drzwi do okien. Później śmieci wyrzucały pod płotem. Następnie nasłuchiwały skąd będzie słychać szczekanie psa. Według tej wróżby właśnie z tej stronny miał przyjść kawaler, za którego dziewczyna wyjdzie za mąż.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak Disney wzbogacił przez lata swoje portfolio?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na chorzow.naszemiasto.pl Nasze Miasto