MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Stowarzyszenie Pozytywnego Hip - Hopu stara się zmienić stereotypowe widzenie tej kultury

MICHAŁ WROŃSKI
Break-dance wymaga od tancerzy ogromnej sprawności i wyczucia rytmu. Foto: IRENEUSZ DOROŻAŃSKI
Break-dance wymaga od tancerzy ogromnej sprawności i wyczucia rytmu. Foto: IRENEUSZ DOROŻAŃSKI
W opinii typowego Kowalskiego hip - hop kojarzy się z grupą sfrustrowanych młodych ludzi, którzy wałęsając się bez celu po szarych blokowiskach, przeklinają swój los w rytm jednostajnej muzyki.

W opinii typowego Kowalskiego hip - hop kojarzy się z grupą sfrustrowanych młodych ludzi, którzy wałęsając się bez celu po szarych blokowiskach, przeklinają swój los w rytm jednostajnej muzyki. W takiej konwencji utrzymane są teledyski, tak prezentują hip - hop stacje muzyczne, tak w końcu przedstawia to znaczna część samego środowiska muzyków z tego nurtu. Takiemu wizerunkowi już od trzech lat starają się przeciwstawić członkowie Stowarzyszenia Pozytywnego Hip ? Hopu, które stanowi polski oddział ogólnoświatowego ruchu "Zulu" i nawiązuje do amerykańskich korzeni tego zjawiska.

- Hip - hop to nie "melina". To pełnowartościowa kultura, której wszystkie elementy staramy się propagować - taniec, śpiew, DJ-ing oraz graffiti. Jesteśmy zdecydowanie przeciwko narkotykom i przemocy. Dążymy do pokoju na świecie. Trzeba się temu poświęcić, cały czas iść do przodu i samemu się rozwijać. To jest trudne, bo taki obraz kiepsko się sprzedaje, ale to właśnie jest prawdziwy hip - hop - przekonuje "Nemes", jeden z dwójki rudzian należących do polskich struktur "Zulu".

To właśnie "Zulu Nation" było organizatorem imprezy, która w sobotę odbyła się obok wireckiej "Pryzmy". Zgodnie z programem stowarzyszenia zaprezentowały się wszystkie nurty tej kultury. Byli grafficiarze, DJ, raperzy oraz tańczący break dance z całej Polski. Przybyli też goście z Berlina. Wydaje się jednak, iż mimo takich przedsięwzięć wiele czasu będzie musiało jeszcze upłynąć, nim przesłanie "Zulu" zdobędzie sobie szerszą popularność. Choć hip - hop jest wśród młodzieży zjawiskiem bardzo modnym, to w polskich strukturach "Zulu Nation" działa zaledwie dziesięć osób.

- Trudno powiedzieć z czego to wynika. Nie zamykamy się we własnym gronie, jesteśmy otwarci na nowych ludzi, a jednak wciąż jest nas garstka. Czy odstrasza ich procedura, czy też to, że tak zdecydowanie odcinamy się od narkotyków? - zastanawia się Agnieszka.
Wspomniane procedury mają zabezpieczyć stowarzyszenie przed "modą na hip-hop", czyli przenikaniem osób, które są tylko biernymi odbiorcami tego zjawiska. Zaczyna się zawsze od ankiety, choć sami "Zulu" przyznają, że ma ona wyłącznie orientacyjne znaczenie. Najważniejszy jest bezpośredni kontakt z kandydatem.

- Trzeba "obczaić" jaki jest człowiek, co ma w głowie i co może wnieść do naszego ruchu. Każdy przecież może powiedzieć, że jest hip - hopowcem, a nam nie potrzeba pozerów - wyjaśnia Agnieszka.
Poznawanie trwa zwykle około pół roku. Później zapada decyzja, czy dana osoba spełnia wymogi, pozwalające na wstąpienie w szeregi stowarzyszenia. Każdy nowy "Zulu" otrzymuje specjalny medalion z zarysowanym konturem Afryki i napisem "The Uniwersal Zulu Nation". To znak rozpoznawczy wszystkich "Zulu" na całym świecie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Tatiana Okupnik tak dba o siebie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rudaslaska.naszemiasto.pl Nasze Miasto