Za tę inwestycję odpowiada firma Skanska SA, która plac budowy miała opuścić na początku listopada. Wtedy właśnie mijały trzy miesiące od rozpoczęcia robót, a więc termin określony w umowie między wykonawcą a Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad, która zarządza tym odcinkiem autostrady. Ale 6 listopada roboty były dopiero na półmetku. Wtedy właśnie drogowcy zakończyli prace na jezdni w kierunku Gliwic i przenieśli się na sąsiednią jezdnię w kierunku Katowic.
W takim tempie można by się spodziewać, że na całkowite ukończenie remontu poczekamy do lutego przyszłego roku. Ale jak zapewnia zarządca autostrady, remont w Rudzie Śląskiej ma się zakończyć wcześniej, bo przed świętami.
- Wykonawca ma zakończyć remont przed nadejściem zimy, czyli do 22 grudnia - mówi Marek Prusak, rzecznik katowickiego oddziału GDDKiA.
Jak dodaje, prace powinny przebiegać szybciej niż w przypadku jezdni do Gliwic, bo zakres robót jest mniejszy - nie obejmuje prostowania kładki dla pieszych między MOP-ami, bo to już zostało wykonane.
Wykonawca ma roszczenia
Chociaż GDDKiA wyznaczyła firmie kolejny termin ukończenia inwestycji, kara prawdopodobnie i tak jej nie ominie. Przypomnijmy, że przy wyborze najkorzystniejszej oferty na remont autostrady decydującymi czynnikami były cena i czas prac. Spośród sześciu firm, Skanska złożyła ofertę najbardziej atrakcyjną, zobowiązując się wykonać remont w 3 miesiące za 11 mln zł. Termin został dawno przekroczony, ale co ciekawe, wykonawca twierdzi, że to nie jego wina.
Jak się dowiedzieliśmy, wykonawca złożył roszczenia terminowe i tym samym liczy na wydłużenie terminu robót. Tego typu roszczenia są składane, gdy wykonawca opóźnia się z pracami, np. z powodu czynników zewnętrznych lub nieujęcia w projekcie pewnych robót.
- Mają do tego prawo, roszczenia terminowe są powszechnym zjawiskiem. My je weryfikujemy, ale mamy też swoją wiedzę na ten temat - zaznacza Marek Prusak.
Kary za każdy dzień zwłoki
Jeśli wykonawca nie znajdzie usprawiedliwienia na niedotrzymywanie terminów, GDDKiA nałoży na niego karę określoną w specyfikacji warunków zamówienia. Wynika z niej, że przy opóźnieniu w wykonaniu robót, wykonawca ma obowiązek zapłacić zamawiającemu kary umowne w wysokości 0,2 proc. wynagrodzenia netto za każdy dzień opóźnienia.
To znaczy, że będzie musiał płacić około 16,5 tys. zł za każdy dzień od momentu przekroczenia terminu w umowie, bo tyle wynosi 0,2 proc. z kwoty niecałych 11 mln zł, pomniejszonych o 23 proc. podatku VAT.
Prace na rudzkim odcinku A4 trwają od 3 sierpnia, a więc już teraz przeciągają się o miesiąc.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?