Teraz wiemy, co mamy. A co przyniesie zmiana przepisów? Nikt tego nie wie. Obawiamy się, że to wszystko może odbić się na nas - działkowcach - mówi Otmar Miler, który wraz z żoną Ireną od 23 lat jest właścicielem ogródka na ROD "Szarotka".
Jego zdanie podzielają również inni zapytani przez nas rudzcy działkowcy. W obecnych przepisach nie widzą nic złego - płacą rozsądne pieniądze, a ich wszystkie potrzeby są zaspokajane. Zmian natomiast nieco się obawiają.
- Cała ta sytuacja jest bardzo niejasna. Nie wiadomo co miałoby się zmienić. Ale po co w ogóle zmieniać coś, co dobrze funkcjonuje? - pytają. - W najlepszym wypadku poprawki te nic nie wniosą, a mogą nam zaszkodzić, np. wzrosną opłaty - dodają.
Jeszcze bardziej niż wzrostu opłat działkowcy obawiają się czego innego. Boją się, że mogą stracić swoje ogródki.
- To byłby najgorszy możliwy scenariusz. Praca włożona w utrzymanie ogródka, lata spędzone na nim, przyjaźnie i wypoczynek - to są przecież niewymierne korzyści, których nic nie zrekompensuje, żadne pieniądze. My chcemy tylko mieć swoje ogródki i święty spokój. Tak, jak do tej pory - tłumaczy Otmar Miler.
Działkowcy i tu są zgodni - posiadanie zadbanego kawałka zieleni w centrum miasta, to dla nich coś, bez czego niemal nie wyobrażają sobie funkcjonowania.
- Ogródek to nieoceniona rzecz. Daje nam zajęcie i możliwość wypoczynku w jednym. Zaglądamy tu niemal przez cały rok. Doglądamy drzewek, pracujemy. Gdy tylko zrobi się cieplej z działki korzysta cała rodzina i tak pozostaje do pierwszych zimnych dni. Dorośli się spotykają, dzieci mogą się bezpiecznie bawić. To także integracja z sąsiadami. Zawiązują się tu przyjaźnie - tłumaczy Helena Kadzimierz.
- W mieście brakuje zieleni. Parki są zaniedbane. Na wczasy nie każdego stać. To idealne wyjście dla kogoś, kto chce wypocząć. Szczególnie dla emerytów. To taka oaza - dodaje jej mąż Jerzy.
Ale przecież działki, to zajęcie nie tylko dla emerytów.
- Ja świetnie wypoczywam tu po pracy. Mieszkamy niedaleko, to dla nas doskonałe rozwiązanie - mówi Jan Gąsior, który razem z żoną Barbarą od trzech lat jest właścicielem ogródka na ROD "Szarotka".
Myli się ten, kto sądzi, że ogródki to tylko wypoczynek. Utrzymanie wszystkiego w porządku kosztuje działkowców mnóstwo pracy i wysiłku. Satysfakcja z posiadania ładnej i zadbanej działki jest jednak tego warta.
- Mamy tu kwiaty, maliny, drzewka owocowe. Niektórzy uprawiają trochę warzyw. Tego wszystkiego trzeba doglądać. Zawsze jest coś do przycięcia czy zgrabienia. Nikt tu się nie nudzi - mówi Barbara Gąsior.
Utrzymanie działki to również bardziej wymierne koszty.
- Roczne opłaty, w które wchodzą media, dzierżawa, wywóz śmieci, itp., wynoszą ok. 300 zł - mówi Jan Gąsior.
Kwoty są oczywiście uzależnione od wielkości działki oraz zużycia wody i prądu. Czasem sięgają one 500-600 zł. Nie są to więc zawrotne sumy.
- Do tego dochodzą jednak nieprzewidziane wydatki, np. przez pogodę marzną czasem krzewy, które trzeba wymienić. Są też bardziej nieprzyjemne sprawy, które odbijają się na portfelu - kradzieże, włamania i dewastacje. Zdarzają się każdemu i wszędzie. U nas na szczęście niezbyt często - stwierdza Jerzy Kadzimierz.
Czy obawy działkowców dotyczące likwidacji ich ogródków po zmianie przepisów są uzasadnione?
- Bez względu na to, jaki kształt będzie miała ostatecznie ustawa dotycząca ogródków działkowych, obecne władze Rudy Śląskiej nie planują ich likwidacji - mówi Adam Nowak, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Rudzie Śląskiej. Dodaje, iż władze miasta zdają sobie sprawę z ważnej roli, jaką pełnią działki i rozważają poszerzenie terenów ogródków działkowych w Rudzie Śląskiej. Obecnie w mieście mamy 26 ROD-ów o łącznej powierzchni 188,38 hektara.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?