- Szanowni państwo, seniorzy w każdym społeczeństwie, a szczególnie w Rudzie Śląskiej, są bardzo ważnymi ludźmi, którzy zasługują na wyjątkowy szacunek. Państwo byliście dla nas drogowskazem i jesteście nadal - podkreślała Anna Krzysteczko, wiceprezydent Rudy Śląskiej podczas uroczystości urodzinowej jubilata zorganizowanej przez Dzienny Dom Pomocy Społecznej „Tulipan”.
Szerokie grono osób złożonych z rodziny, przyjaciół, pracowników ośrodka, przedstawicieli miasta oraz Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej życzyło panu Franciszkowi wszystkiego co najlepsze, przede wszystkim zdrowia, pogody ducha, jak i ciągłej aktywności fizycznej, tak ważnej dla solenizanta.
Franciszek Brzeziński urodził się 2 października 1922 roku. Młodość spędził we wsi powiatu bocheńskiego. Na Śląsk, a dokładnie do Gliwic – jak sam mówi - trafił przez przypadek, uciekając przed niesprawiedliwością wojenną.
W 1946 roku zatrudnił się na dworcu w Chebziu i choć z wykształcenia jest technikiem samochodowym, kolej zdominowała jego życie na kolejne 45 lat.
Pan Franciszek początkowo pracował w odcinku drogowym, następnie w manewrach, na nastawni, w naprawie i jako dyżurny, po czym awansował na stopień zastępcy naczelnika, na którym pracował już do emerytury. Kiedy zaczynał pracę na dworcu jeździły jeszcze parowozy, był to okres rozkwitu i świetności chebziańskiej komunikacji kolejowej.
Łącznie przepracował 57 lat i jak sam o sobie mówi, swoją długowieczność zawdzięcza ciągłej aktywności oraz ruchowi.
Pan Franciszek lubi przebywać w towarzystwie, dlatego też od roku 2011 uczęszcza do Dziennego Domu Pomocy Społecznej „Tulipan”. Z łezką w oku wspomina stare czasy. Chwile ciężkie jakich doświadczył na kolei oraz te wesołe, takie jak coroczny dzień kolejarza i związana z nim zabawa.
– Różne koleje życia przechodziłem przez te lata spędzone na dworcu – wspomina. – Nieraz denerwuje mnie to, że przedtem wszystko było tak elegancko. Porządek był, dyscyplina, no a potem wszystko poszło na marne. Teraz jednak jak miasto przejęło dworzec, to może coś się zmieni, ktoś będzie nad tym czuwał – dodaje.
Praca pana Franciszka odrywała ogromną rolę nie tylko w jego życiu, ale również w życiu jego bliskich.
- 90 lat to okres długi, a zarazem krótki, wspomnienia przesuwają się jak kadry filmu – wspomina Bogusława Galos, córka pana Franciszka. - Jako przedszkolak spędzałam czas z obojgiem rodziców, ale stanowisko taty nie zawsze pozwalało na to, aby cały czas nam poświęcał. Dyżury i inne obowiązki zmuszały go do poświęcenia swego czasu pracy. Urlopy natomiast spędzaliśmy razem. Cieszę się, że mam tatę i życzę mu w zdrowiu stu lat – dodaje.
W roku 1978 pan Franciszek został dziadkiem po raz pierwszy, kolejnego wnuka doczekał się dwa lata później. Dzisiaj jest również szczęśliwym pradziadkiem dla dwóch dziewczynek.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?