- Wprawdzie dzięki dobremu sercu dyrekcji i pracowników ośrodka, na razie rehabilitacje prowadzone są bez zmian, ale boimy się o przyszłość, bo stało się tak, jakby jednym zapisem zamknięto przed naszymi dziećmi drzwi do normalnego świata. Tylko dzięki intensywnej rehabilitacji Maksymilian może mieć szansę na to, żeby chodzić%07- z wielkim przejęciem mówi pani Katarzyna. U jej synka rozpoznano mózgowe porażenie dziecięce.
Obawy opiekunów i rodziców dzieci takich jak Maksymilian wzbudziły zmiany dokonane w tzw. koszyku świadczeń gwarantowanych. Zgodnie z nowym rozporządzeniem minister zdrowia, rehabilitacja dzieci z zaburzeniami wieku rozwojowego w ośrodku lub na oddziale dziennym wynosi dla jednego pacjenta 120 dni w roku.
Przy codziennej rehabilitacji limit wyczerpie się już w pierwszym półroczu.
- Ograniczenie ćwiczeń to zaprzepaszczenie wielu miesięcy ciężkiej pracy lekarzy, terapeutów - mówi Monika Chmielewska, mama 19-miesięcznego Adasia. - Synek urodził się z przepukliną oponowo-rdzeniową. Lekarze twierdzili, że będzie "warzywkiem". Dziś, po trwającej półtora roku intensywnej rehabilitacji, Adaś zrobił niesamowite postępy - raczkuje, próbuje nawet stawiać pierwsze kroki.
Do Bykowiny przyjeżdżają z rodzicami także prawie dwuletni Szymek z lewostronnym niedowładem, roczna Julka z wrodzonym wodogłowiem i 120 innych małych pacjentów w wieku do 4 lat. Są leczeni w punkcie wczesnej interwencji.
- Przecież żaden z rodziców nie przyjeżdża tu dla przyjemności. Każdy wolałby pójść z dzieckiem na spacer do parku. Wiemy jednak, że fachowa rehabilitacja jest dla naszych pociech niezbędna%07- podkreśla Adriana Toll, mama Szymona.
Poza tym ośrodek opiekuje się 50 małymi rudzianami skierowanymi tu przez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. Z rehabilitacji korzysta także 30 dzieci w wieku szkolnym i przedszkolnym.
- Są dzieci, które już po kilku miesiącach rehabilitacji nie wymagają dalszej pomocy, ale inne potrzebują ćwiczeń nawet przez długie lata. Ciężkich przypadków u nas nie brakuje. Mieliśmy powiedzieć rodzicom, żeby przyjeżdżali tylko dwa razy w tygodniu, bo zmieniły się przepisy? - mówi Bernadeta Wiśniowska, kierownik bykowińskiego ośrodka. Dodaje, że kiedy pierwszy raz przeczytała nowe rozporządzenie myślała, że po prostu ktoś zapomniał dodać kilku słów o możliwości przedłużenia rehabilitacji o kolejne 120 dni.
Jakby tego było mało, także kontrakt placówki z Narodowym Funduszem Zdrowia jest mniejszy o blisko 18 procent.
- Dzieci stale przybywa. Z naszych obliczeń wynika,%07że już w kwietniu skończy się nam kontrakt na to półrocze%07- wyjaśnia Wiśniowska. - Nasi mali pacjenci są jednak najważniejsi. Efekty możemy osiągnąć tylko wtedy, gdy problem zdrowotny zostanie szybko "wyłapany" i zaczniemy rehabilitację.
Jak zapowiada dyrekcja, bykowiński ośrodek będzie działać bez zmian, jednak musi się liczyć z dodatkowymi kosztami. Na razie trzeba zapomnieć o planach utworzenia filii w innych dzielnicach miasta.
- Musimy przeczekać ten rok z nadzieją, że przyszły będzie lepszy i i zmieni się zapis rozporządzenia dotyczącego dostępności do rehabilitacji. Liczymy też, że jak tylko znajdą się pieniądze, to NFZ nie zapomni o niepełnosprawnych dzieciach - kontynuuje szefowa Ośrodka Adaptacyjnego.
Przedstawiciele śląskiego oddziału NFZ podkreślają, że problem jest im znany.
- Rozumiemy trudną sytuację tych ośrodków (w naszym województwie jest ich 39), widzimy potrzeby, kolejki. Na bieżąco informujemy o tym centralę, ale podobnie jak te ośrodki czekamy na pieniądze. Rozpoczęliśmy 2010 rok z budżetem mniejszym o 158 milionów złotych%07- mówi Jacek Kopocz, rzecznik prasowy oddziału NFZ w Katowicach. - Niestety, w sytuacji kryzysu trzeba szukać tymczasowych, pośrednich rozwiązań, które zapewnią dzieciom dostęp do rehabilitacji, a ośrodkom pomogą przetrwać. Warto pomyśleć o przeprofilowaniu rehabilitacji. Oczywiście po indywidualnym przeanalizowaniu sytuacji każdego małego pacjenta i mocniej zaangażować rodziców. To jest patowa sytuacja%07- dodaje Kopocz.
Promyk nadziei dał rodzicom Departament Zdrowia Publicznego w Ministerstwie Zdrowia. W odpowiedzi przesłanej do Pawła i Katarzyny Dziedzic czytamy, że zmiana rozporządzenia w sprawie rehabilitacji dzieci jest obecnie analizowana.
- Oby te analizy nie trwały długo, nasze pociechy nie mogą przecież czekać - mówi mama Maksymiliana.
Większości rodziców nie stać, by za zajęcia rehabilitacyjne dodatkowo płacić.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?