Jeśli złe wieści potrafią spadać jak grom z jasnego nieba, to ta spadła. Dopadła mnie na schodach. Przysiadłem w szoku. Dzwoniła Sylwia Sikora. Ostatnio telefonowała często, informując mnie i zapraszając na wieczór autorski. Wspólnie z Konradem mieli czytać własne wiersze w parafii w Gliwicach.
Płakała. Zatelefonowałam dziś do Konrada o piętnastej. Tak się umówiliśmy. Odebrała jego córka: Tato już się nie odezwie - powiedziała.
Niecałe dwa tygodnie temu słuchałem Konrada deklamującego wiersze wraz z przyjaciółmi, w pełnym po brzegi pubie "Druid". Spotykaliśmy się w "Barwach". Nie byliśmy specjalnie zżyci, ale uważałem go za przyjaciela. Przystojny, poważny, elegancki oraz z pewnym dystansem do życia. Na pewno miała na to wpływ śmierć ukochanej żony, Grażyny, zmarłej w lutym 2010 roku. Poświęcił jej wzruszający, ale daleki od usprawiedliwionej w podobnych sytuacjach kiczowatości, tomik liryków "Nie martwcie się".
A jednak się martwił, cierpiał. Poezja, oprócz córek, była jego pocieszeniem. Już nie będzie. Bo tam, gdzie jest, wszystko jest poezją.
Zenek Wojtkowiak, tak napisał do mnie na wieść o śmierci Konrada: Szedł przez życie, trzymając poezję za rękę. Czasami mu się wymykała, czasami sama przychodziła, podając rękę w potrzebie.
Bywał na naszych spotkaniach autorskich, myśmy odwdzięczali się tym samym. Dzień przed nagłym zgonem przysłał mejla: Zapraszam na spotkanie 7 listopada do biblioteki w Katowicach. Pewnie byśmy poszli.
Konradzie! Nie zapomnimy o Tobie! Byłeś jednym z nas - wolnych ptaków karmiących się słowami. Nie zapomnimy, tak jak nigdy w "Barwach" nie zapominamy o barwowiczach, którzy odeszli przed Tobą: o Ewie Wojtkowiak, Bogusławie "Kubie" Kubiście i Henryku Adamczyku.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?