Rozprawka o cięciach - czyli program restrukturyzacji miejskich wydatków

W przychodni rejonowej przy ulicy Pokoju jak zawsze personel uwija się przy pacjentach i o zmianach w funkcjonowaniu placówki nikt nawet myśleć nie chce.

- Wprawdzie prezydent Andrzej Stania spotkał się z kierownikami SP ZOZ-ów działających w mieście i mówił o propozycji zamiany w spółki prawa handlowego, ale jakoś nie widziałam, by ktoś się do tego kwapił. Nasza przychodnia bardzo dobrze działa, mamy pieniądze, za swoje właśnie odnawiamy elewację. Po co zmieniać coś co przynosi zyski i się sprawdza? No chyba, że ktoś chce po te zyski sięgnąć - zastanawia się głośno Irena Szmer-Śledź, kierownik nowbytomskiej przychodni. - Oczywiście, kiedy zapadnie decyzja o likwidacji SP ZOZ i powołaniu spółek z większościowym udziałem miasta, będziemy musieli się temu podporządkować - dodaje.

Jest to bowiem jedna z propozycji prezydenta miasta, jaka znalazła się w programie restrukturyzacji wydatków i dochodów Rudy Śląskiej. Przekształcenia własnościowe przychodni mają przynieść miastu korzyści m.in. w postaci dywidend, pieniędzy ze sprzedaży budynków i sprzętu, czynszów.

Zaoszczędzić ma też Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, który "zweryfikuje" klientów, by sprawdzić czy pomoc jaką otrzymują jest właściwie wykorzystywana. Prawdopodobnie przyjdzie MOPS-owi zrezygnować z takich programów jak "Nie jesteś sam w chorobie" czy "Posiłek dla potrzebującego". Dzięki nim starsi i schorowani ludzie, których dochody nawet przekraczają ustawowe minimum, mogli liczyć na zakup leków czy dowóz obiadu do domu. Rocznie na programy te miasto wydaje 80-100 tys. zł.

- To nie są programy obligatoryjne, musimy się zastanowić czy w obecnej sytuacji nas na nie stać - tłumaczył Artur Krawczyk, skarbnik miasta podczas poniedziałkowej sesji Rady Miejskiej.

Program restrukturyzacji finansów zakłada ponadto zakręcenie kurka z dotacjami dla miejskich spółek, wstrzymanie zakupów i remontów w tych spółkach, reorganizację placówek oświatowych oraz wprowadzenie w nich samodzielności finansowo-księgowej, a także połączenie ośrodków kultury w jeden organizm.

- Dopiero na tej sesji dowiedzieliśmy się o takim pomyśle, nikt z nami wcześniej na ten temat nie rozmawiał - usłyszeliśmy od zaskoczonych pracowników ośrodka kultury.

- Dobry program musi powstawać oddolnie, na podstawie konsultacji z tymi, których zmiany mają dotyczyć - podkreślała radna Cecylia Gładysz.

Opozycja w RM na programie nie zostawiła suchej nitki.

- Można to nazwać opracowaniem, rozprawką, listą propozycji, ale nie programem. Brakuje konkretów, kwot, terminów, ambitnych działań. Potrzebujemy milionów, więc szukajmy inwestycji z których można się wycofać - mówił radny Dariusz Potyrała.

Zażenowanie wzbudziły propozycje ograniczenia zakupów środków czystości, prasy, materiałów biurowych, ograniczenie liczby służbowych telefonów, odpłatnych szkoleń, delegacji czy kupowania tańszej benzyny do służbowych aut.

- Takie kroki prezydent powinien już dawno podjąć jako gospodarz urzędu, nie potrzebuje do tego naszej uchwały - grzmieli radni.

Tymczasem dochody miasta zwiększyć się mają dzięki sprzedaży nieruchomości, odpłatnemu udostępnianiu hałd, zwiększeniu ściągalności opłat lokalnych.

Planowany jest zakup nowego fotoradaru.

Wstępnie oszacowana kwota oszczędności w 2011 roku to 17 milionów złotych.

Mimo krytyki stosunkiem głosów 13 "za", 9 "przeciw", przy jednym wstrzymującym się, program został przyjęty. Tym samym propozycje będą "niezwłocznie" sukcesywnie wprowadzane.

Bardziej zgodni radni byli przy obcinaniu swoich diet. Zdecydowali, że od września dostawać będą miesięcznie kwoty o 10 procent mniejsze niż dotąd. O 10 proc. mniejsza od przyszłego miesiąca będzie wypłata prezydenta miasta. Tak zaoszczędzone pieniądze pójdą na miejską oświatę.