Referendum w Rudzie Śląskiej: dyrektor MOPS-u zrywa plakaty? Twierdzi, że nie

Tak twierdzi Piotr Wesołowski, pełnomocnik referendum. W poniedziałkowej rozmowie z nami stwierdził on, że w nocy z niedzieli na poniedziałek dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, Krystian Morys w dzielnicy Halemba zrywał plakaty referendystów.

O incydencie porozmawialiśmy z Krzysztofem Piechaczkiem, rzecznikiem KMP w Rudzie Śląskiej. - Obecnie rudzcy funkcjonariusze ustalają okoliczności zdarzenia. Swoimi ustaleniami policjanci podzielą się z prokuraturą oraz skonsultują, czy zostało popełnione jakiekolwiek przestępstwo - mówi. - Jeśli czyn zostanie zakwalifikowany jako przestępstwo sprawą zajmą się policjanci nadzorowani przez prokuratora, jeśli nie doszło do popełnienia przestępstwa sprawa może być rozpatrywana na gruncie prawa cywilnego.

Sam zainteresowany, czyli Krystian Morys, dyrektor MOPS-u twierdzi, że to on jest stroną poszkodowaną w całej sprawie. - Zawiadomiłem policję o próbach bezprawnego rozwieszania plakatów dotyczących referendum na wiatach przystankowych - mówi. - Plakaty nie były podpisane, a to jest niezgodne z prawem.

Dodaje też, że to on interweniował i wezwał na miejsce policję. - Tymczasem osoba, która łamała prawo, o czym poinformowałem policję zarzuca mi, że to ja popełniłem wykroczenie w postaci zrywania plakatów. Pojawiły się nawet groźby, a w mediach różnego rodzaju informacje oczerniające mnie - wyjaśnia Morys. - Słowem, jestem osobą poszkodowaną w tej sprawie, dlatego jeszcze wieczorem 17 czerwca. w Komendzie Policji w Rudzie Śląskiej złożyłem także zawiadomienie dot. gróźb bezprawnych kierowanych w moją stronę.

Teraz policja czeka na dalsze decyzje prokuratury, ale to nie koniec działań KMP. - Ponadto funkcjonariusze sprawdzą czy rozwieszane plakaty były umieszczane w dozwolonym miejscu. Jeśli miejsce umieszczania plakatów było niewłaściwe może stanowić to wykroczenie z kodeksu wykroczeń - tłumaczy Krzysztof Piechaczek, rzecznik policji.