Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Strażniczki miejskie z Rudy Śląskiej łagodzą obyczaje, ale obezwładniają też bandziorów

Joanna Oreł
Panie świetnie sprawdzają się w pracy, a przy tym kochają ją
Panie świetnie sprawdzają się w pracy, a przy tym kochają ją Joanna Oreł
Są piękne, subtelne, ale niejednemu potrafią pogrozić palcem. O pracy rudzkich strażniczek miejskich pisze Joanna Oreł

W rudzkiej Straży Miejskiej pracuje 80 osób, w tym 11 kobiet. Niby niewiele, ale tak naprawdę bardzo dużo, gdy przyglądamy się pracy na komendzie. Nasze panie robią tam kawał dobrej roboty, a przy tym kochają to!

Agnieszka Gajda pracuje w Straży Miejskiej od 2006 roku. Jak przyznaje, w jej rodzinie zamiłowanie do munduru jest naturalne. - Dziadek i ojciec wybrali pracę w straży pożarnej. Mój mąż też jest strażakiem, więc i ja postanowiłam wybrać mundur - opowiada pani Agnieszka.

Rzecznik prasowy Straży Miejskiej, Andrzej Nowak jednoznacznie przyznaje: - panie są rewelacyjnymi strażniczkami. - Łagodzą obyczaje - mówi Nowak. - Dla przykładu: przy postępowaniu mandatowym panowie inaczej reagują, gdy mandat wypisuje strażniczka, a nie strażnik.

Agnieszka Gajda uśmiecha się, gdy to słyszy. - Rzeczywiście. Zdarzali się panowie, którzy już od drzwi robili hałas o mandat. Gdy rozmawiali z nami, od razu zmieniali podejście - mówi Gajda.

Ale nie tylko to jest pozytywne dla naszych strażniczek. Arleta Kosińska-Wiesiołek była jedną z trzech pierwszych kobiet, które w 2004 roku przyjmowały się do pracy w rudzkiej Straży Miejskiej.

- Skąd taka decyzja? Gdy człowiek jest poukładany, żyje zgodnie z prawem i oczekuje tego również od innych, to taka praca jest idealna - przyznaje pani Arleta. - Oczywiście w życiu nie zawsze się to sprawdza, ale tego priorytetu trzymam się cały czas.

Sprawdza się jednak to, że panie nigdy nie wiedzą, z jakimi sytuacjami będą miały do czynienia. Będąc kobiecymi i subtelnymi, w mundurze muszą być przygotowane na wszystko.

- Nieraz mamy do czynienia z agresywnymi osobami, które są pod wpływem alkoholu, czy narkotyków. Jedni z nich są bardziej niebezpieczni, inni mniej - mówi Monika Kwiatkowska, która jako strażniczka pracuje od sześciu lat.

- Dlatego podchodzimy do swojej pracy z punktu widzenia psychologa - dodaje Arleta Kosińska-Wiesiołek. - Obserwujemy gesty werbalne i niewerbalne. Próbujemy z nich odczytać, jakie dana osoba ma wobec nas zamiary.

Panie przyznają jednak, że dotychczas nie miały do czynienia z sytuacjami szczególnie niebezpiecznymi dla ich życia. Niemniej jednak zawsze są czujne i gotowe do akcji, a także kobiece.

- Mundur jest, ale i bez błyszczyku na ustach ani rusz - śmieje się pani Arleta. - Czasem bawi nas to, gdy ubieramy np. sukienkę, a ludzie nas nie poznają.

Ale brawa dla naszych pań należą się nie tylko ze względu na ich wymagającą odwagi pracę. Monika Kwiatkowska przez wiele lat trenowała zapasy, a obecnie jest sędzią pierwszej klasy na zawodach zapaśniczych. Z kolei Ewa Gawenda (strażniczka od 5 lat) już jako 18-latka trenowała boks. Obecnie jest zawodniczką Carbo Gliwice. Nie chce się chwalić sukcesami, choć jest m.in. brązową medalistką mistrzostw Europy w boksie.

Zaś pani Arleta interesuje się psychologią. Niedawno ukończyła studia podyplomowe na Uniwersytecie Śląskim.

Agnieszka Gajda interesuje się sportem i modą. Planuje zapisać się też na kurs salsy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak przygotować się do rozmowy o pracę?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rudaslaska.naszemiasto.pl Nasze Miasto