Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ale Historia: Przystojniak z Rudy kradł kobiece serca

Grażyna Kuźnik
Film "Żar miłości" z Gretą Garbo bił w tamtych czasach rekordy popularności
Film "Żar miłości" z Gretą Garbo bił w tamtych czasach rekordy popularności
Na Śląsku 80 lat temu nie było dnia zakochanych, ale gdyby go obchodzono, to symbolem walentynek zostałby Jan Czaja z Rudy. Mieszkał przy ulicy Przy Kaplicy i niczym się nie wyróżniał. A jednak zdobył sławę pożeracza kobiecych serc.

Czaja był mistrzem w układaniu miłosnych wyznań. W jego rudzkim mieszkaniu policja znalazła setki listów. Do każdej swojej korespondentki pisał co innego. Niestety, zależało mu tylko na pieniądzach i stał się znanym oszustem matrymonialnym. Rozpisywały się o nim ówczesne gazety.

Matylda jest w tym czasie wdową z Orzegowa, ledwo skończyła czterdziestkę. Posag niewielki, uroda średnia, a jednak samotnej kobiecie ciężko samej w życiu. Miejscowi kawalerzy nie brali już wdówki pod uwagę. Po naradzie z matką Matylda odpowiada na anons matrymonialny, który właśnie ukazał się w "Kuryerze". Podoba jej się, że ogłoszenie jest konkretne, bez zbędnej gadaniny. Autor używa sporo skrótów, co znaczy, że nie marnuje pieniędzy bez potrzeby. Jest też bardzo szczery.

Tyś jest aniołem z posagiem

Ogłasza się 31-letni urzędnik z pobliskiej kopalni "Matylda". Pojawienie się w anonsie własnego imienia wdowa uznaje za dobry znak. Uczciwy i wolny, z własnym domem. Mężczyzna ten z powodu nadmiaru pracy musi szukać żony przez gazetę. Chce znaleźć małżonkę z posagiem, aby oboje mogli połączyć zasoby dla dostatniego życia. Dlatego pan uprasza, aby panny i wdowy na łaskawym chlebie nie odpowiadały na jego anons. Bardzo zależy mu na szybkim ślubie. Matylda we wszystko wierzy.

Zaczyna się korespondencja, wdowa jest zachwycona. Na początku ma obawy, że sporo młodszy kandydat do ręki będzie kręcił na nią nosem. Podobnie na jej niewielkie oszczędności. Na pewno ma dość lepszych panien na widoku. Ale gdy w liście kobieta wyjawia, ile jej zostawił pierwszy mąż, drobny kupiec, okazuje się, że to w sam raz. "Tyś jest stworzonym dla mnie aniołem"- pisze do niej zachwycony adorator.

Przedstawia się jako Paul Weber. Pisze coraz bardziej gorące listy. Matylda nie wie, bo skąd, że Weber specjalizuje się właśnie we wdowach w średnim wieku, szanowanych w środowisku. Liczy na to, że ze wstydu nie pójdą na policję.

Weber nie spieszy się jednak do osobistego spotkania. Pisze dużo o miłości, o odnalezieniu w Matyldzie drugiej połówki, a w końcu o swoich biznesach. Sytuacja jest taka, że nabył piękną nieruchomość, ale musi za nią spłacić pilny dług gruntowy w Izbisku koło Strzelec. Dopiero wtedy majatek oficjalnie przejdzie na niego i będą mogli się pobrać. Zanim nie zostanie właścicielem, ślubu brać nie chce, bo to nie honorowo.

Matylda oblicza i wychodzi jej, że ma akurat tyle, aby taki dług spłacić. Dochodzi nareszcie do spotkania. Wdówka jest trochę zdziwiona. Ma przed sobą łysego pana, który wygląda na starszego od niej. Serce jednak jej mięknie, gdy słyszy jego czułe słówka. Wierzy, że taki mizerak nie kłamie, naprawdę widzi w niej anioła. Wdowa zgadza się więc wyjść za Webera, a dowodem miłości będzie sumka na spłatę długu gruntowego.

Doszedł do sporej gotóweczki

Planują ślub, pieniądze w trzech ratach już są w rękach narzeczonego. Matylda szykuje suknię i niewystawne przyjęcie. Aż pewnego dnia spotyka kuzynkę pierwszego męża. A ta prosto z mostu: -Widziałam, jak spacerujesz z panem Czają z Rudy, a co ty masz do tego żonatego pana z czwórką dzieci?

Tak właśnie sprawa Jana Czai vel Paula Webera czy jeszcze inaczej Szostaka, trafiła na policję. Matylda nie darowała. Gdy policjanci zaczęli interesować się jej wybrankiem, wyszło na jaw, że nie była wcale jedyna. Oszust matrymonialny miał w swoim rejestrze ponad 80 kobiet, które za obietnicę małżeństwa chętnie dzieliły się swoimi oszczędnościami. Wszystko po to, żeby rzekomy dług gruntowy został spłacony, a gniazdko uwite.

O sprawie pisały z niesmakiem miejscowe gazety. W sądzie ujawniono nowe tajemnice Czai. Stracił robotę zarządcy w dobrach Ballestremów w Rudzie, a miał żonę i dzieci na utrzymaniu. Postanowił więc "dojść do gotóweczki jakimkolwiek sposobem". Postawił na swój urok. Obiecywał prędki ożenek niewiastom, które dość miały czekania na męża. Zdumieni policjanci obliczyli, że ten bezrobotny z Rudy wzbogacił się na całkiem przystojnych damach o dziesiątki tysięcy złotych.

CZYTAJ TAKŻE POZOSTAŁE ARTYKUŁY Z CYKLU ALE HISTORIA:

Sprawa Weidemana. Jak było naprawdę?

Policjant z Rudy nie strzelał na postrach

Prezydent ułaskawia zabójcę z Orzegowa

Pociągi straceńców jeździły w Orzegowie

Żegnaj telefonistko. Teraz łączy Chebzie

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rudaslaska.naszemiasto.pl Nasze Miasto